Izaak został oszukany przez swego syna Jakuba i jego matkę, a swoją żonę, Rebekę, którzy podstępnie wyłudzili od niego jego ojcowskie błogosławieństwo, przeznaczone dla Ezawa, jego starszego syna. Kłamstwo jest tutaj nie tylko ewidentne, ale wielostopniowe, czyli mamy do czynienia z prawdziwą kłamliwą intrygą. Próżne są zatem w tym wypadku wszystkie próby „pobożnych” interpretatorów Pisma świętego, nie chcących tej prawdy uznać. Matka i syn doprowadzili przecież do tego, że zniedołężniały starzec, został wprowadzony w błąd i nie zorientował się, iż wbrew swojej jasno wyrażanej woli, zamiast Ezawowi, udzielił błogosławieństwa Jakubowi.
Trzeba jednak również pamiętać, aby lepiej rozumieć opisywane zdarzenie, że któregoś dnia Ezaw lekkomyślnie, za miskę soczewicy, pozbył się swego pierworództwa, na rzecz młodszego brata, Jakuba. Uczynił to dobrowolnie, bez głębszego zastanowienia, gdy był głodny, po powrocie do domu z polowania i zobaczył brata z miską strawy na którą miał wielki apetyt. Oddał wtedy swoje pierworództwo za miskę smakowitego posiłku. Pewnie w jego charakterze leżało nie przejmowanie się zbytnio prawem, a tym bardziej tego rodzaju „umową” z młodszym bratem i pewnie też liczył, że ojciec, który go wyraźnie faworyzował, zbagatelizuje podobnie jak on całą tę zabawną „transakcję”. Zostało to jednak wykorzystane przez żonę Izaaka, a matkę jego brata, chociaż w niczym nie usprawiedliwia to oczywiście moralnej karencji ich zachowania.
Jakub nie tylko otrzymał to błogosławieństwo, ale zostało mu ono oficjalnie, prawnie przyznane i w ten sposób został on zaliczony do świętego grona patriarchów ludu wybranego, razem z jego ojcem Izaakiem i jego dziadem Abraham. Nie kwestionował tego Stary Testament, nie uczynił tego Pan Jezus i Kościół również przyjął tę samą postawę, a wraz z nim i my, jego członkowie. Może się rodzić wobec tego pytanie, dlaczego nie zostało Jakubowi cofnięte to błogosławieństwo, skoro było ono wyłudzone? Kosztowało to go wprawdzie opuszczenie domu, ucieczkę przed zemstą brata i wieloletnią służbę u krewnego, który go w podczas jej trwania upokarzał i wyzyskiwał. Można to w pewnym sensie uznać za pokutę, niemniej grzech jest grzechem i nie możemy negować tego, że miał on miejsce. Jakub powrócił do domu ojca i został przez niego i przez brata przyjęty, a więc można sądzić, że w pewnym sensie „walcząc z Bogiem” Go „zwyciężył”, ale nie dlatego, że był taki mocny, tylko dlatego, że Bóg okazał mu swoje nieskończone miłosierdzie i nie cofnął ani jemu ani nam swej obietnicy Zbawienia.
Historia Jakuba przekonuje nas, że Boże przyrzeczenie jest skuteczne i Jego błogosławieństwo nieodwołalne. Pozwala to nam lepiej zrozumieć również cechę nieodwołalności jaką posiadają decyzje Kościoła. Można to porównać, aby lepiej zrozumieć tego istotę, do poczęcia i do narodzin dziecka, czyli faktu który po prostu zaistniał (podobnie jak błogosławieństwo udzielone Jakubowie) i nie można tego zanegować żadnym aktem prawnym. Dziecko przyszło na świat i nie ma innego wyjścia, jak tylko ten fakt zaaprobować, czyniąc to w formie która jest prawnie i moralnie najbardziej adekwatna.
W ten sposób, patrząc na przykład na sakrament Chrztu św. i zjawisko tzw. apostazji, trzeba pamiętać o nieodwołalności Bożego słowa i Bożego działania. Żadne zachowanie ze strony człowieka nie jest w stanie naruszyć suwerennej woli Boga i wszelkie akty które ją kwestionują są nie tylko nieskuteczne, ale i szkodliwe dla tego kto się tych aktów dopuszcza. Chrzest św. to nowe narodziny człowieka i nie można tego skutecznie zanegować, a jedynie grzesznie się temu sprzeciwiać, aż do aktu analogicznego do duchowej aborcji włącznie.
To samo dotyczy sakramentu małżeństwa, które zaistniało tak właśnie jak narodziny dziecka i cokolwiek uczynią małżonkowie, jakąkolwiek podejmą decyzję, będzie to miało zawsze odniesienie do misterium ich sakramentalnego zjednoczenia i żaden rozwód nie jest w stanie doprowadzić do status quo sprzed zaistnienia tego sakramentalnego związku i naiwnością byłoby tego tego oczekiwać.
Podobnie rzecz się ma z sakramentem kapłaństwa. Fakt jego porzucenia , nie likwiduje tego sakramentu, ale wiąże z nim tego kto go przyjął w inny, bardziej dramatyczny sposób, na co można różnie reagować, czy to indywidualnie, czy społecznie, towarzysko i prawnie, ale nie ma to znaczenia dla samej istoty tego co zostało pomiędzy Bogiem a nim zawarte i w ten albo inny sposób się rozwija lub jest zablokowane.
Na ilustracji XVII wieczny obraz Jana Victorsa „Ezaw sprzedaje Jakubowi prawo starszeństwa za miskę soczewicy”.