II edycja Kursu Liderów. (fot. Wojciech Werhun SJ)

II edycja Kursu Liderów (fot. Wojciech Werhun SJ)

We Wrocławiu, w dniach 11-13 października br., odbyła się druga edycja Kursu Liderów. Tym razem uczestniczyły w niej 22 osoby z miejscowych duszpasterstw akademickich Antoni, Karmel, Stygmatyk, Dach oraz pojedyncze osoby z Łodzi i Opola.

Szóstka prowadzących w sposób warsztatowy przedstawiała zagadnienia związane z tematyką zarządzania i organizacji wspólnot. Można było się dowiedzieć m.in. tego jakie cechy powinien mieć chrześcijański lider i jak je rozwijać, jak organizować pracę swoją oraz pracę zespołową, jak konstruktywnie udzielać informacji zwrotnej, jak radzić sobie z typowymi zagrożeniami dla życia wspólnoty, itp.

Wszystkie te zagadnienia prezentowano przy pomocy różnych ćwiczeń, eksperymentów i zadań, aby każdy mógł skonfrontować się z sobą samym oraz z innymi. Kurs miał na celu dać uczestnikom konkretne narzędzia i wskazówki, aby lepiej poznali siebie samych oraz nauczyli się stosować różne metody w zarządzaniu i organizacji swoich duszpasterstw.

Organizatorem i gospodarzem całego wydarzenia było Jezuickie Duszpasterstwo Akademickie DACH, funkcjonujące przy parafii św. Ignacego z Loyoli, przy ul. Stysia we Wrocławiu. Kurs rozpoczął się i zakończył Mszą świętą, której przewodniczył duszpasterz akademicki DACH’u – o. Paweł Witon SJ.

Trzecia i czwarta edycja Kursu Liderów planowana jest na najbliższe miesiące i odbędzie się w Radomiu i Katowicach. Szczegóły i aktualności dostępne są na facebookowym profilu kursu – [TUTAJ].

Co o kursie myślą uczestnicy?

Wojtek, DA Stygmatyk:

Czuję, że będę teraz więcej angażował się w duszpasterstwo. Szukam jakiegoś konkretnego kierunku, w którym mógłbym prowadzić ludzi i duszpasterstwo, żeby to nie było tylko wspólne przesiadywanie.

Chcę wiedzieć do czego zmierzam, a nie pytać co miesiąc o to co mam dalej robić. Oczekiwałem, że tu się tego nauczę. Na kursie najwięcej dała mi część poświęcona feedback’owi (odpowiedzi zwrotnej), jako metodzie komunikacji z ludźmi. To jest umiejętność potrzebna nie tylko we wspólnocie, ale także na co dzień. Zainspirowało mnie to, że trzeba umieć dostosowywać się do rzeczywistości, a nie zmieniać ją na siłę. Czyli nie chodzi o to, żeby zmieniać ludzi, ale umieć koegzystować z takimi ludzi, jakich mamy. Podobała mi się także część, w której mówiono o zwykłych problemach wspólnot chrześcijańskich. To był wielki konkret. Mówiono o rzeczach, które wszyscy widzimy, które dzieją się w naszych wspólnotach. Pokazano nam co można robić, w jaką stronę warto iść.

Organizatorzy kursu byli kompetentni. Mimo niewyspania, nie miałem ochoty zasypiać na spotkaniach. Podoba mi się też to, że nie zarabiają na tym kursie, tylko robią to z serca.

Bartek, DA Karmel:

Przyszedłem na ten kurs, ponieważ za rok będę odpowiedzialnym za dwutygodniowy wyjazd naszego duszpasterstwa w góry. Chciałem się tu dowiedzieć w jaki sposób mam współpracować z innymi ludźmi. Zastanawiałem się też co zrobić, żeby nadchodzący rok był lepszy od poprzedniego.

Tutaj zrozumiałem, że muszę najpierw uporządkować siebie, jeżeli chcę być potem mocnym filarem i móc kierować i motywować innych. Przy okazji jeszcze bardziej przekonałem się do duchowości ignacjańskiej, którą interesuję się od jakiegoś czasu.

Kurs Liderów jest bardzo ciekawym doświadczeniem, nie tylko dla tych, którzy pełnią funkcje we wspólnotach, ale również dla wszystkich, którzy chcą pracować nad sobą i nad swoimi relacjami z ludźmi. Chciałbym w przyszłości być liderem otwartym na ludzi. Takim, który zbliża ich do Boga.

Radek Wądołowski – jeden z prowadzących:

Uważam, że dobrze się dzieje, że kurs się odbywa. Możemy w jednym miejscu zgromadzić środowisko duszpasterskie, które zainteresowane jest przewodzeniem innym ludziom. Myślę, że takich liderów powinniśmy mieć w środowiskach chrześcijańskich jak najwięcej.

Jestem zadowolony, zechciały wziąć udział w kursie. Chciałbym, żeby liderzy przyszłego Kościoła to byli ludzie, którzy wychodzą przed tłum i są widoczni. Tak jak we fragmencie Ewangelii o świecy, której nie ukrywa się pod korcem. Żeby nie dusili się w swoim środowisku, w gronie wzajemnej adoracji i nie bali się wychodzić na zewnątrz, robić być może rzeczy dziwne, szokujące, ale jednak pokazać, że reprezentują żywy organizm, żywy Kościół.

Mnie osobiście kurs nauczył tego, że nie wystarczy, żebyśmy my, jako prowadzący, przygotowywali się tylko do swoich części. Ważne, żebyśmy działali w grupie jako całości.

ks. Wojciech Werhun SJ