Jedli i nasycili się wszyscy… Łk 9, 11b – 17

Jezus troszczy się o potrzeby człowieka. Zarówno cielesne, jak i duchowe. Mówi tłumom o królestwie, dbając o ich ducha, a także leczy choroby, dbając o ciało. Bo Bóg nie leczy chorób, lecz chorych – zajmuje się całym człowiekiem i dzisiaj, kolejny raz, zobaczyłem to w ewangelii.

Ale potem dzień chyli się ku wieczorowi. Powoli zapada ciemność. Oznacza to również sytuację mojego serca, kiedy wydaje się na początku, że wszystko jest jasne, a potem pojawiają się ciemności, związana z nimi niemoc, zmęczenie, głód. I tutaj na scenę wchodzą uczniowie Jezusa, którzy zauważają pewien brak. Mówią o pustkowiu, na którym się znajdują. Pustka… coś bardzo niewygodnego dla człowieka, a czasem wręcz przerażającego. Lubię mieć „coś” w ręku. To „coś” może być materialne, emocjonalne, duchowe… jakiekolwiek. Byle coś mieć. Pustka dla mnie jest jak sytuacja bez wyjścia, a w połączeniu z zapadającymi ciemnościami…

Wtedy Jezus prowokująco uderza w tę pustkę: „Wy dajcie im jeść!” My? Ale z czego…? Mamy tylko 5 chlebów i 2 ryby. Możemy pójść i zakupić dla wszystkich. To ostatnie zdanie jest cudowne. Jest podobne do słów nielitościwego sługi, który próbuje przekonać króla, by odroczył mu spłatę niemożliwego do spłacenia długu 10.000 talentów. Uczniowie jakby nie wiedzieli, co mówią. Mają przed sobą 5.000 mężczyzn (a może było drugie tyle kobiet i dzieci?). Musieliby odwiedzić kilka Biedronek i Lidlów, żeby zakupić żywności dla takiej rzeszy.

Bez wątpienia więc jest to prowokacja ze strony Jezusa. Bo po tych słowach On przejmuje inicjatywę. Najpierw każe ludzi rozsadzić po 50 osób. Dzieli to, co dla uczniów było „problemem” (ogromna ilość osób) na mniejsze „porcje”. Wtedy wygląda to trochę lepiej i nie jest tak przerażające, jak masa tysięcy ludzi w jednej grupie.

I robi coś, co jest przepiękne. Bierze z tego, co ludzkie i czyni to, co boskie. Bierze to niewiele ludzkiego, ofiarowanego Mu i pomnaża. Taką moc ma tylko miłość. Eucharystia to miłość, zdolna z czegoś niewielkiego, uczynić coś bardzo wielkiego. Ta miłość jest zdolna nasycić wszystkich i to tym, co najlepsze – samą sobą. Bóg nasyca nas samym sobą. Nie ma lepszego pokarmu na świecie. Pośród naszych ciemności, naszych pustkowi, naszej pokręconej czasem „logiki” – On daje Siebie biorąc z naszego „niewiele”…