Widzący, idź sobie, uciekaj do ziemi Judy! Am 7, 10 – 17

Prawda nie jest mile widziana. Bo obnaża, dotyka tego, co we mnie trudne, bolesne, słabe i ciemne. Bo wprowadza mnie w dyskomfort, czasem nawet bardzo mocny. Może produkować również cierpienie. A moje ego nie chce cierpieć i nie chce czuć się niekomfortowo.

Z drugiej jednak strony oczekuję prawdy i w gruncie rzeczy chcę żyć w prawdzie. Przypomniało mi to pewien paradoks, który kiedyś zobaczyłem, mianowicie, że tak samo, jak bardzo chcę bliskości Boga, tak samo od niej uciekam. I jest tak m.in. dlatego, że bardzo chcę doświadczyć czułości Boga, Jego przytulenia mnie, ale nie chcę prawdy. Tymczasem prawdziwa Miłość jaką jest Bóg i jaką mnie obdarza to zarówno afirmacja jak i wymagania, to przytulenia i prawda. Równocześnie – one idą razem. Inaczej miłość jest kulawa.

Kiedy w ewangelii Jezus mówi o odpuszczaniu grzechów, to uczeni pomyśleli o bluźnierstwie (Mt 9, 1 – 8). Znów – bo trudno przyjąć prawdę, szczególnie tę o miłosierdziu. A nawet więcej: trudno przyjąć Prawdę, która JEST Miłosierdziem. Łatwiej jest odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego niż okazać to miłosierdzie, niż przebaczyć innym i sobie. Sobie to już w ogóle jest najtrudniej przebaczyć.

Jezus tymczasem prowadzi dziś paralityka drogą do wolności przez przebaczenie. Mówi o od-puszczeniu jego grzechów. Odpuszcza mu je Bóg, ale i on sam – paralityk, może je puścić i stać się wolny. Bo paraliż to skostnienie, bezruch – jak śmierć, gdy tymczasem Jezus „wsiadł, przeprawił się, przyszedł…”, czyli jest w ciągłym ruchu. Życie jest dynamizmem, ruchem, a paraliż to bezruch, śmierć. Paraliż, który symbolizuje grzech…

Od-puszczenie, uwolnienie paralityka odbywa się w trzech krokach. Najpierw słyszy wstań! Postawa stojąca to postawa człowieka wolnego i żyjącego. Weź swoje łoże – nie jesteś już niewolnikiem swojego łoża, nie jesteś niewolnikiem swojego dotychczasowego życia, lecz teraz ty swoje życie trzymasz w ręku i możesz wziąć za nie odpowiedzialność w wolności. Idź do domu – wracaj do siebie i żyj, bądź sobą, tzn. taki, jaki Bóg chce, byś był (żyjący, wolny, kochający – na Jego podobieństwo).

Otwórz moje serce, Panie, bym przyjmował zarówno wszelkie przejawy Twoje miłości, czułości i troski względem mnie (nawet te najmniejsze), ale również prawdę o Tobie, o mnie, o świecie. Tylko wtedy będę żył coraz bardziej w wolności.