„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,34-36)

*

Człowiek syty, dobrze się bawiący, zajęty swoimi planami i projektami, jeśli myśli o Bogu, to tworzy teorie na Jego temat, zastanawia się jak najlepiej Go opisać, w jaki sposób najlepiej Go doświadczyć, jak o Nim mówić, jakiego używać języka etc. Albo stwierdza: O Bogu nie można mówić, bo jest poza naszym rozumieniem, trzeba zrezygnować z prób opisu etc. Na jedno wychodzi. W jednym i drugim przypadku, może skończyć się to skupieniem na sobie, na pozytywnym czy negatywnym – wszystko jedno – umieszczeniu Boga w obrębie swoich zainteresowań.

Człowiek, który doświadcza cierpienia, nie myśli o Bogu – on po prostu pragnie Go i szuka, bo wie, że w Nim jest jego jedyna nadzieja.

***