Nie tylko historia Jerozolimy, ale i jej topografia jest fascynująca. To kombinacja wzgórz i dolin, o których tak często wspominają teksty biblijne. Jerozolima tradycyjnie leży na siedmiu wzgórzach, ale trudno jest dziś zliczyć ich nazwy. Najważniejszym wzgórzem jest Moria, zwana również wzgórzem świątynnym. Zgodnie z tradycją żydowską to tam Abraham miał ofiarować Izaaka Bogu. A propos tej ofiary, jeden z qumrańskich apokryficznych tekstów do Księgi Rodzaju (The Genesis Apokryphon Scroll) tłumaczy ją za pomocą prologu do Księgi Hioba. Według niego to sam diabeł miał nakłonić Abrahama do złożenia w ofierze swego syna Izaaka, ocalonego później przez Boga. Ale wróćmy do naszego wzgórza. Dokładnie w tym miejscu Salomon zbudował pierwszą świątynię. Dziś znajdują się tam meczety, z tym najważniejszym Meczetem Skały, który stał się niemal symbolem miasta, a przynajmniej wiodącym motywem większości pocztówek. W kierunku południowym od tego wzgórza schodziło w dół Miasto Dawida, które było pierwszą zamieszkałą osadą. Jutro idziemy je zobaczyć, więc dziś nic więcej o nim nie piszę. Kolejne wzgórze znajdowało się w południowo-zachodniej części, tak zwanym mieście górnym (lub zachodnim), w którym obecnie przebywam. Dziś tylko połowa z tego terenu znajduje się wewnątrz murów miasta. Była nazwana Nowy Syjonem. Dzięki temu, że jest najwyższym punktem miasta, rozciąga się z niej widok na prawie całe miasto. (A propos syjonu – nazwa ta odnosi się do wielu miejsc). Na północ od wzgórza świątynnego znajdują się również dwa inne: Betesda oraz Antonia. Interesujący jest również przebieg dolin. Od strony wschodniej miasto okalane jest przez dolinę Cedronu, a od południowo zachodniej przez dolinę Hinnom (zwana również Gehenną). Przez samo miasto przebiega kilka dolin. Jedna z nich, zwana Tyropeon, oddziela wzgórze świątynne od Nowego Syjonu, biegnie od Bramy Damasceńskiej do zachodniej ściany świątyni. Są i mniejsze doliny, jedna z nich to dolina Świętej Anny, która oddziela Betesdę od twierdzy Antonia. Takie ukształtowanie terenu sprawia, że przemierzając miasto nieustannie się wchodzi i schodzi.

 

Jerozolima nie miała wielkiego znaczenia strategicznego. To, że wyrosło tu miasto jest pewną zagadką. Tereny, które dziś nazywamy Izraelem, Palestyną czy Judą nie posiadały żadnych wielkich rzek, jak Mezopotamia i Egipt. I to właśnie imperia zrodzone na urodzajnych ziemiach nad Tygrysem i Eufratem ścierały się z Egiptem o dominację nad tym terenami, które były wąskim przesmykiem dla szlaków handlowych. W tym kontekście różnych zewnętrznych zagrożeń bardzo ciekawie rysuje się również historia murów miejskich. Wspomniane Miasto Dawida było pierwszą obwarowaną częścią. Następnie Salomon poszerzył miasto na północ budując świątynię. Po inwazji asyryjskiej na Państwo Północne (Izrael) miasto zostało powiększone w kierunku zachodnim i tam został wybudowany kolejny mur. Po powrocie z niewoli babilońskiej Izraelici wrócili do formy miasta z czasów Salomona. Wtedy też król Ezechiasz dokonał odbudowy (a raczej rozbudowy) murów, które domknęły miasto od zachodu. Następnym etapem były budowy za czasów Machabeuszy. Natomiast w czasach Jezusa Herod wzmocnił mury trzema wieżami od strony południowo zachodniej oraz fortecą Antonia, która strzegła porządku przy świątyni. Rzymianie zburzyli mury miasta w II wieku po Chrystusie. Dlaczego badanie murów jest tak ważne? Między innymi dlatego, że znając ich przebieg możemy posunąć się o krok do przodu w ustalaniu autentyczności miejsc, w którym doszło do wydarzeń biblijnych. Przykładowo grób Jezusa miał znajdować się poza murami miasta. Dziś wiemy, że drugi mur przebiegał tak, że obecna Bazylika Grobu Pańskiego znajdowałaby się poza nim, co zwiększa prawdopodobieństwo autentyczności miejsca przy znanej nam ciągłości kultu tego miejsca. Mury były budowane i później. I dziś budowane są w mieście mury, ale już nie otaczające Stare Miasto, a rozdzielające Izrael od Zachodniego Brzegu Jordanu. Nigdy się więc nie wie czy się jest na zewnątrz czy wewnątrz murów.

 

Biblia nie została napisana przez historyków dla historyków, ani dla archeologów czy jakichkolwiek innych naukowców. Niektóre teksty mogą być jedynie inwencją literacką o wojnach i królestwach. Jednak nie jest to ten typ literatury, który znamy czytając Władcę Pierścieni. Dziś oddaje się pierwsze miejsce teologii w odczytywaniu tekstów biblijnych, choć jej historie są zagnieżdżone w konkretnym miejscach i czasie i bez przeszkód mogą służyć w badaniu historii. Biblia nie jest jednak kroniką historii w naszym rozumienia, ale wielką „epopeją” (używając tego terminu z ostrożnością) o interwencji Boga w historię Izraela. I dokładnie ta cecha Pism jest fenomenem wśród starożytnej literatury. Przedmiotem wiary Izraela są wydarzenia historyczne. A dokładniej mówiąc ich interpretacja. Nie zmienia to jednak faktu, że punktem wyjścia jest historia. Pozostałe ludy budowały świat mitów, który był paralelny do naszego i niewiele miał wspólnego z historią ludzi. Warto tu dodać, że we współczesnych komentarzach popularnonaukowych oraz w codziennym dyskursie nadużywa się słowa „mit” w odniesieniu do tekstów biblijnych. Biblia jest pełna różnych gatunków literackich, ale nie ma w niej mitów. Natomiast Izrael wyznając wiarę w Boga jedynego nie może tego uczynić inaczej jak opowiadając swoją własną historię.

 

(Zainspirowany wykładami z prof. G. Paximadi oraz prof. D. Bahat. Zainspirowany, to znaczy, że powyższe teksty nie są wiernymi notatkami z wykładów, ale poszerzone również o inne materiały, w tym J. Murphy-O’Connor, The Holy Land. An Oxford Archeological Guide, oraz własne przemyślenia i wiedzę zdobytą w przeszłości).