Czuwajcie więc, bo nie wiecie… Mt 24, 42-51

Kto chce iść za Jezusem, Najwyższym Wodzem, ten powinien zadowolić się tym samym pożywieniem i tym samym odzieniem, co On, powinien podobnie jak On we dnie pracować, a w nocy czuwać, aby idąc z Nim przez Jego trudy, wejść z Nim do Jego chwały – takimi słowami św. Ignacy wprowadza człowieka w drogę naśladowania Chrystusa.

Dzisiejszy tekst brzmi bardzo podobnie. Czuwać i oczekiwać na przyjście Pana, który podobny jest do złodzieja. Złodziej przychodzi w nocy i noc jest uprzywilejowanym czasem, w którym Bóg mówi. Takie było i jest doświadczenie wszystkich mistyków. Noc, która jest czasem kryzysu, oczyszczenia, ciemności. Noc, w której aby nie pobłądzić, należy chwycić rękę Boga i pójść za Nim. Na przekór wszystkiemu i wszystkim. Na przekór nawet własnym odczuciom, które w nocy mogą mylić. Każda godzina jest ważna, bo nie wiem, kiedy Pan przyjdzie. Owszem, przyjdzie w chwili mojego ostatniego oddechu, by zabrać mnie do Siebie. Ale przychodzi TERAZ, w każdym momencie mojego istnienia. Teraz jest czas zbawiania mnie, teraz dzieje się Droga, Prawda i Życie. Teraz jestem pociągany, przyzywany, poruszany do tego, by pójść za Nim. Na przekór wszystkiemu.

Pójść za Nim, by we dnie pracować. Jak ów sługa, który ma rozdzielać żywność współsługom we właściwym czasie. Pan chce go zastać przy tej czynności, tzn. Pan chce mnie zastać w momencie, kiedy będę robił swoje, a mówiąc jeszcze ściślej – kiedy będę sobą. Powołany z Miłości i do miłości, czyli dawania siebie braciom.

Przejść przez Jego trudy, które są też moimi. Wejść do Jego chwały, która jest też moja. Aby iść za Nim na przekór wszystkiemu, trzeba pozwolić Jemu rozpalić moje serce. Bo tu nie chodzi o obowiązek, ale o pełen ognia poryw serca. Przylgnąć do Niego sercem, a nie tylko rozumem i obowiązkiem. To jest droga naśladowania Go. Pracować we dnie i czuwać w nocy może tylko ktoś, kogo serce jest rozpalone do czerwoności.

Przyszedłem ogień rzucić na ziemię…