Przez całe wieki, obecność Boga w świecie, jako źródła wszelkiego dobra i piękna, była dla przeciętnego Europejczyka czymś zupełnie oczywistym. Naturalnym było, że za każde dobro należy Bogu dziękować, za grzech i zło, którym ową dobroć Bożego świata psujemy – przepraszać, a w pięknie natury i sztuki – Boga uwielbiać.

Od czasów oświecenia, w których rozpoczął się proces powszechnego udawania, że Bóg nie istnieje, a nawet gdyby istniał, to nie powinien mieszać się w sprawy naszej polityki, ekonomii, szkolnictwa czy sztuki, z symboliczną kulminacją w postaci Nietzscheańskiego stwierdzenia, iż „Bóg umarł”, świadomość tego organicznego związku między naszym światem a Bogiem, zaczęła zanikać.

Stąd wyjątkowa rola jaką spełnia współczesna muzyka sakralna – wskazując bezpośrednio na Tego, który jest źródłem wszelkiego piękna, i którego tak naprawdę każda prawdziwa sztuka, właśnie poprzez swoje piękno, w jakiś sposób uobecnia, przypomina o naszej zależności od Stwórcy.