Pod koniec życia pewien kulawy i małomówny Bask przymuszony został do opowiedzenia historii swojego życia. Skrzętnie spisana przez jego sekretarza relacja, znana jako Opowieść Pielgrzyma, nie należy do pereł światowej literatury.
Jednak jeśli wytrwały czytelnik tej niewielkiej książeczki zdoła nieco dokładniej wgryźć się w tekst, doświadczy pewnej prostej i natchnionej mądrości. Mądrości może małomównej, lecz za to ponadczasowej, która pomoże i jemu spojrzeć inaczej na swoje życie.
Duchowy testament
Owym przynaglonym przez innych Baskiem był św. Ignacy Loyola, który namawiany zwłaszcza przez o. Hieronima Nadala, bliskiego współpracownika, zgodził się na przeprowadzenie kilku dłuższych rozmów z o. Ludwikiem Gonsalvesem da Cámara na temat historii swojego życia. Z dwóch przedmów do Opowieści, które pozostawili o. Nadal i o. Gonsalves, dwaj uprzywilejowani świadkowie całego przedsięwzięcia, dowiadujemy się o jego genezie. O. Nadal wspomina, że po uzyskaniu „trzech dobrodziejstw”, jakimi było zatwierdzenie Towarzystwa Jezusowego, aprobata dla książeczki Ćwiczeń oraz napisanie zakonnych Konstytucji, wobec pogarszającego się stanu zdrowia Założyciela, chciał uzyskać od niego bardziej osobiste świadectwo, które miałoby walor „duchowego testamentu czy ojcowskiego pouczenia”. „Uważałem, że nadeszła pora – pisze o. Nadal – prosiłem i zaklinałem Ojca, ażeby zechciał opowiedzieć, jak Bóg nim kierował od początku jego nawrócenia”. Ignacy niechętnie odnosił się do tego projektu. Wymawiał się licznymi zajęciami, a ostatecznie, swoim zwyczajem, całą sprawę poddał duchowemu rozeznawaniu, polecając najbliższym współpracownikom odprawienie stosownej liczby Mszy świętych w tej intencji.
Wydaje się, że ostrożność Ignacego wynikała z obawy, że jego historia może zbyt mocno rzutować na innych jezuitów. Wyżej bowiem cenił bezpośrednie świadectwo i osobistą refleksję szukającego wzorców człowieka niż literackie zapisy. Ignacy nie był też ani wybitnym mówcą, ani tym bardziej wyrafinowanym stylistą. Poza rodzimym baskijskim nie władał dobrze żadnym językiem. Myśli formułował w sposób prosty i jasny, bez dbałości o ich formę.
Znalazło to swoje odzwierciedlenie w tekście Opowieści Pielgrzyma. Znawca duchowości ignacjańskiej, Mieczysław Bednarz SJ, tak scharakteryzował jej język: „Uderza w niej surowa prostota, ubóstwo formy pozbawionej wszelkiej ozdobności, powtarzanie się tuż obok siebie tych samych słów, zwartość i skrótowość dopuszczalna w żywej mowie, rażąca natomiast w tekście pisanym, wyraźna nawet nieporadność człowieka, który do trzydziestego roku życia częściej władał mieczem niż piórem. A nie wolno nam tych wszystkich cech stylu Opowieści kłaść na karb nieporadności samego Gonsalvesa. Stwierdza on bowiem wyraźnie w swej przedmowie, że starał się pisać tylko to, co słyszał z ust Ignacego, i nie dodawać od siebie żadnego słowa. Zasługą Gonsalvesa jest nie tyle może to, że nie zeszpecił Opowieści Ignacego, ile raczej to, że jej nie upiększył”.
Tymczasem o. Nadal, podobnie jak większość jezuitów po nim, widział w tym „literacko niedopracowanym” przekazie Ojca Ignacego w pewnym sensie prehistorię Towarzystwa Jezusowego, w osobie jego Założyciela.
Okoliczności powstania Opowieści
Postać Ludwika Gonsalvesa da Cámara, który wysłuchał opowieści Ignacego, przybliża portugalski prowincjał Szymon Rodriguez, wystawiając mu bardzo dobre świadectwo: „Zdobył on magisterium z filozofii w Paryżu, biegły w tej nauce, dobry latynista, hellenista i hebraista i bardzo zdolny. Nadto w oczach tego świata to jeden z wybitnych rycerzy i szlachciców królestwa; krótko mówiąc – osobistość wybitna. Studiował także trochę teologię”. Na jego duchowy rozwój duży wpływ wywarł o. Piotr Favre, jeden z najbliższych towarzyszy św. Ignacego, z którym kilkakrotnie się spotykał. Być może właśnie zainspirowany jego osobą poprosił o przyjęcie do Towarzystwa Jezusowego i w kwietniu 1545 roku rozpoczął życie zakonne. Po odprawieniu Ćwiczeń duchownych pod kierunkiem o. Oviedo został skierowany do Walencji, gdzie magistrem nowicjuszy był o. Jakub Miron. Nowicjat skończył w Coimbrze i tu przed Wielkanocą 1546 roku otrzymał święcenia kapłańskie, a już pod koniec roku został rektorem tej prawie stuosobowej wspólnoty. Po krótkim epizodzie misyjnym w Afryce o. Gonsalves zaangażował się w sprawy prowincji portugalskiej, które zajmowały go aż do śmierci.
Ważnym doświadczeniem dla Gonsalvesa był ponaddwuletni pobyt w Rzymie. Przybył tutaj, by pomóc rodzimej prowincji w przezwyciężeniu kryzysu związanego z szybkim rozrastaniem się Towarzystwa Jezusowego. Podjął tam wówczas obowiązki ministra domu profesów. Jego najważniejszym dokonaniem była jednak pomoc, jaką wyświadczył Ignacemu w retrospektywnym przeglądzie i uporządkowaniu jego osobistego duchowego doświadczenia. Pracę rozpoczęto we wrześniu 1553 roku. Szybko jednak została przerwana z powodu złego stanu zdrowia Ignacego. Powrócono do niej 9 marca 1555 roku, ale śmierć papieży Juliusza III i Marcelego II prace te znów przerwała. Różne ważne sprawy Kościoła i Towarzystwa sprawiły, że przez długi czas o. Gonsalves mógł się ograniczać jedynie do pokornego przypominania Ignacemu o potrzebie kontynuacji dzieła. Ostatecznie na nowo podjęto je dopiero pod presją zbliżającego się powrotu o. Ludwika do Portugalii. Opowieść dobiegła końca 22 października 1555 roku, kiedy Ignacy uznał, że „Inne rzeczy może opowiedzieć Magister Nadal” (Opowieść Pielgrzyma, 98). Ostatnie punkty relacji, a także pewne niejasności w tekście świadczą, że dzieło nie zostało właściwie zakończone. O. Gonsalves, który musiał opuścić Rzym, samodzielnie podjął się zredagowania ostatecznej wersji tekstu i nie mógł już liczyć na pomoc Ignacego.
Przyjęta przez niego metoda pracy była związana z okolicznościami jej powstania: opór Ignacego przed literackimi ćwiczeniami w sytuacji obciążenia biurokratycznymi obowiązkami generalskimi, znajdującymi odzwierciedlenie w niezwykle bogatej korespondencji; stały brak czasu; nasilające się codzienne dolegliwości; przedłużające się okresy chorób i rekonwalescencji. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem było wyznaczenie specjalnego sekretarza w osobie ministra Gonsalvesa, który najpierw wysłuchiwał ustnej relacji, notując być może na bieżąco, „własnoręcznie w punktach”, a następnie rozwijał ją w pełne opowiadanie, jak sam zastrzega, starając się nie pisać „ani jednego słowa, którego by nie usłyszał z ust Ojca”. Niestety, zarówno notatki, jak i tekst oryginalny nie zachowały się. Znamy go z licznych kopii, na podstawie których była możliwa rekonstrukcja. Rękopis N, szczególnie istotny w badaniach nad tekstem Opowieści Pielgrzyma, zawiera dodatkowo pewne uwagi poczynione przez o. Gonsalvesa niejako na marginesie, które mogą pomóc we właściwym zrozumieniu tekstu.
Metoda pracy miała więc niewątpliwie wpływ na ostateczną formę opowieści. Nie mamy tu do czynienia z kronikarskim zapisem wydarzeń; raczej z osobistym wyznaniem, które chociaż pozbawione sentymentalizmu i uczuciowego uroku, pozwala dobrze wejść w mentalność i ducha Ignacego. Narracja, mimo że w zasadniczym zrębie trzyma się chronologicznej kolejności wydarzeń, odsłania postać bohatera w serii obrazów czy raczej szkiców. Wiele spraw „zewnętrznych”, nieistotnych w duchowej perspektywie, pozostaje przed czytelnikiem zakryte. Wydaje się nawet, że celowym zabiegiem jest nurtowanie go pytaniami i wątpliwościami pobudzającymi do refleksji nad osobistym doświadczeniem.
Trudno oczywiście nie zauważyć fascynacji spisującego opowieść o. Gonsalvesa osobą Ignacego. Przychylny czytelnik łatwo ulega podobnym uczuciom. Jednak pozostawione przez niego „chropowatości”, jakie według zgodnego świadectwa współczesnych cechowały Ignacego, każą wysoko ocenić autentyczność przekazu. Dodatkowo przemawiają za nim osobiste zdolności o. Gonsalvesa, który nadał im ostateczną formę.
Peregrino
Relacja, jaką pozostawił Ignacy, początkowo nie nosiła szczególnego tytułu. Należący do o. Hieronima Nadala, najlepiej zachowany, wspomniany wyżej rękopis N zatytułowano: Acta P. Ignatii ut primum scriptis P. Ludovicus Gonzales excipens ex ore ipsius Patris – Dzieje O. Ignacego spisane po raz pierwszy przez O. Ludwika Gonzalesa, który je słyszał z ust samego Ojca. Nazwanie jej Autobiografią może wydawać się nieuzasadnione, ponieważ nie nosi ona cech autobiografii. To proste i zwięzłe opowiadanie ani nie zostało spisane przez głównego bohatera, ani nie objęło całego jego życia. Ignacy, prowadząc opowiadanie w trzeciej osobie, woli schować się za określeniem „pielgrzym” (peregrino), może także dlatego, że nie siebie stawia w centrum wydarzeń, lecz stale poszukiwanego Boga. „Kiedy z końcem 1553 roku Ignacy zaczynał snuć to opowiadanie o swym życiu, o działaniu Bożym w swej duszy, przeżywał na nowo – we wspomnieniu – swój los pielgrzymi, swoją wędrówkę do nieznanego jeszcze wówczas celu i z tej pozycji pielgrzyma i tułacza, a potem żebrzącego studenta, relacjonował koleje swego życia i poszczególne etapy wewnętrznego rozwoju” (Mieczysław Bednarz SJ).
Opowieść Pielgrzyma nie przedstawia całej historii życia św. Ignacego Loyoli, lecz jej siedemnastoletni fragment. Ramy wyznaczają tu dwa wydarzenia. Pierwsze to sławna obrona Pampeluny (1521 rok), kiedy dzielny rycerz baskijski został ranny i przymuszony przez okoliczności rekonwalescencyjnej nudy zaczął odkrywać duchowy świat, wcześniej przed nim zakryty. Drugie – to dotarcie z towarzyszami do Rzymu (1538 rok), gdzie miał podjąć się realizacji ambitnego projektu ocalania Kościoła i pośród prozaicznych generalskich obowiązków czerpać siłę ze spektakularnych owoców tego niezwykłego przedsięwzięcia. Relację o wydarzeniach późniejszych Ignacy uznał za zbędną, ponieważ wystarczająco dał się poznać braciom i przyjaciołom w Panu. Wydarzeniami sprzed Pampeluny nie byli z kolei zainteresowani wspomnieni przyjaciele, zwłaszcza w obliczu podjętych zabiegów o kanonizację Założyciela zakonu. Być może relacja o wcześniejszym, wspominanym przez niego życiu została w porę usunięta z zakonnych archiwów. Możliwe też, że sam o. Gonsalves uznał, że nie ma potrzeby rozpisywać się o tych mało budujących historiach. Kilka dowodów, że taka opowieść została przynajmniej przez Ignacego opowiedziana, mamy w samym zachowanym tekście. Jej redakcyjne losy pozostają, jak na razie, jednym z jezuickich sekretów.
Wartość Opowieści Pielgrzyma nie leży jednak w ich warstwie historycznej. Pozostaje wprawdzie najważniejszym dokumentem dla biografów Ignacego, ale o wiele ważniejsza jest podjęta przez niego retrospektywna refleksja nad życiem i sposobami obecności w nim Boga. Rozpoczyna ją poznanie świata i własnej historii. Dla Ignacego to dość ograniczony świat prowincjonalnego zamku, z którego wyrywa się jako młodzieniec oddany na dworskie i rycerskie wychowanie. Drugi etap tej drogi to poznanie wewnętrznego świata pragnień podczas rekonwalescencji w Loyoli. Trzeci – nowe życie neofity w Manresie, pełne nieumiarkowanego ascetycznego zapału, pobożnych myśli i mistycznych wizji. Bardzo ważna wydaje się podjęta przez niego pielgrzymka do Jerozolimy i doświadczenie zetknięcia się z ojczyzną Chrystusa. Stanowiła bowiem ważne dopełnienie mistycznych wizji z Manresy, w których Ignacy bardzo wyraźnie doświadcza, jak sam po latach wspomina – tajemnicy Boga angażującego się w sprawy świata (por. Ćwiczenia duchowne 28-31). Kolejnym, piątym etapem, było podjęcie studiów i czasowe ograniczenie działalności duszpasterskiej. Istotnym elementem staje się tu konfrontacja z oficjalną władzą kościelną. Wreszcie zebranie towarzyszy, którzy mieli się wspierać w pobożnej misji, a następnie doświadczenie rozproszenia młodej wspólnoty dodatkowo cementujące jej zwartość. Ostatni etap stanowi nadanie wspólnocie ram instytucjonalnych przez spisanie określonych praw i włączenie w większą strukturę. W ten sposób autor kreśli dynamiczny obraz dojrzewania wiary od pobożnego przyzwyczajenia wyniesionego z rodzinnego domu, przez różne doświadczenia przeżywane początkowo samotnie, a następnie we wspólnocie, aż po aktywne włączenie się w struktury Kościoła.
Przemiana, jaką możemy śledzić w Opowieści Pielgrzyma, prowadzi od tradycyjnego przywiązania do wiary, która jednak pozostawała bez wpływu na życie, ku życiu przepełnionemu zmysłem wiary stale poszukującej Bożej obecności. Wiary, która sprawia, że życie nabiera niezwykłej wartości i sensu. To przejście „od życia lekkomyślnego do pełnej ofiarności względem Boga; od zewnętrznych surowości do wewnętrznej akceptacji trudów apostołowania; od osobistej miłości Chrystusa do służby na Jego rzecz w Kościele; od aktywności obmyślanej według osobistych upodobań do pełnej dyspozycyjności w ramach tego, czego sam Bóg sobie życzy; od duchowej spontaniczności do dyskrecji i rozważnego selekcjonowania dążeń. Całe to wewnętrzne doświadczenie jest czymś bardzo indywidualnym, a jednak przeżywane było w Kościele, w nim się uintensywniało i przekształcało na służbę, spełnianą dla Kościoła” (Henryk Fros SJ).
Doświadczenie Ignacego bywa porównywane z nawróceniem św. Pawła pod Damaszkiem. Nie było ono tylko wynikiem jednorazowej, cudownej interwencji, lecz długotrwałym procesem uzdrawiania i zmiany sposobu myślenia. Lektura Opowieści Pielgrzyma umożliwia wniknięcie w specyfikę pobożności Ignacego, która miała stać się charakterystyczna dla jego duchowych spadkobierców.
Prymat doświadczenia nad odczuwaniem
Prymat żywego doświadczenia zrelacjonowanego z żołnierską prostotą, a nie literacko dopracowanego języka pięknoduchowej mistyki wydaje się główną przyczyną niedoceniania tej perły chrześcijańskiej duchowości. „Dlatego ostrzegamy wszystkich miłośników estetyki pisanego słowa – pisze cytowany już wcześniej Mieczysław Bednarz SJ – że biorąc do ręki Opowieść Pielgrzyma, narażają się na zawód i rozczarowanie. Tych zaś, co tropią ścieżki świętych, tych, co wychodzą na łowy Ducha działającego w surowym ludzkim materiale, czeka niezwykła przygoda: spotkanie z wielkim świętym i wielkim mistykiem. W trakcie czytania przekonują się, że Ignacy nie przesadził, twierdząc, że «widział, przeżył i zrozumiał wszystkie tajemnice chrześcijańskiej wiary»”. Bez wątpienia opowieść Ignacego nie jest relacją o wydarzeniach, raczej zaproszeniem do zaangażowania, do refleksji nad „własnym pielgrzymim doświadczeniem”, a także, być może, do świadomego podjęcia trudu codziennego pielgrzymowania, szukania i odnajdowania.
Lekturę tej opowieści należałoby zalecać wszystkim zmęczonym emocjonalną powierzchownością. Będzie ona jednak pożyteczna również dla tych, którzy dobrze czują się w uszczęśliwiających spotkaniach z Bogiem. Muszą jednak uważać. Być może ten, którego spotykają i czczą jako Boga, wcale nim nie jest. „Jeżeli czegoś mamy się w opowiadaniach Ignacego doszukiwać, to wyłącznie wewnętrznej prawdy o duszy, która poszukiwała drogi zjednoczenia z Bogiem i odnalazła ją. Szukała pośród przeciwności i pomyłek, zrazu jakby po omacku, potem coraz rozważniej, selekcjonując wszystko i dobierając właściwych środków” (Henryk Fros SJ).
Autobiografia chrześcijańska stanowiła ważny przełom w dziejach zachodniego piśmiennictwa. Zapoczątkowało ją powszechnie uznane arcydzieło literatury – Wyznania św. Augustyna, który doskonale wyeksponował wątki nawrócenia (conversio) i pełnego skruchy wyznania grzechów (confesio), a przez to zwrócił uwagę na wartość poszukiwań wewnętrznej tożsamości człowieka. Duchowe doświadczenie jednostki stało się odtąd równie godnym literackiego utrwalenia, co dzieje polityczne i czyny wielkich tego świata. Dialog z Bogiem budził zainteresowanie nie tylko w kontekście kultycznych modlitw, których celem było zawłaszczenie bóstwa, lecz nabierał wyrazu intymnego, eksponującego i utrwalającego bezinteresowną więź. „Chrześcijaństwo wprowadza nową antropologię; każdy los, nawet najskromniejszy, zakłada pewnego rodzaju nadprzyrodzoną grę. Rozwija się w formie dialogu duszy z Bogiem, dialogu, w którym każdy gest, każda myśl i każdy postępek może jeszcze wszystko zakwestionować. Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie, a intencje liczą się tak jak czyny. Stąd nowe zainteresowanie ukrytymi sprężynami życia duchowego” (Georges Gusdorf).
Opowieści Ignacego brak z pewnością filozoficznych subtelności i szerokości teologicznej wizji Augustynowych wyznań. Trudno je również zestawić z wartką, zajmującą i spójną narracją opowieści Grzegorza z Nazjanzu. Brak tu także barwnej warstwy anegdotycznej, którą posiadają kwiatki Franciszka z Asyżu. A jednak zawarte jest w nich wielkie pragnienie ciągłego poszukiwania i odnajdywania Boga we wszystkim. Bez wątpienia opowieść Ignacego zachęca do refleksji nad własnym pielgrzymowaniem, dodając otuchy szczególnie tym, którzy może obawiają się wyruszyć w drogę.