W rozumieniu gniewu jako wady głównej istnieje wiele nieporozumień. Z jednej strony każdy emocjonalny objaw gniewu uważany jest za sprzeczny z Ewangelią i bywa tłumiony. W efekcie tworzy się mit człowieka idealnego, łagodnego, pozbawionego jakiejkolwiek negatywnej reakcji. Z drugiej strony podkreśla się prawo człowieka do bardzo modnej dziś asertywności, która nadmiernie akcentuje prawo człowieka do szczęścia, niestety, często kosztem innych.

Gniew jest stanem emocjonalnym, który sam w sobie jest moralnie obojętny; ocenie podlega natomiast sposób jego wyrażania i dalsze konsekwencje. W takim ujęciu (upraszczając) można wyróżnić dwa rodzaje gniewu: uczuciowy (zmysłowy) i racjonalny (przemyślany). W wymiarze moralnym może być „sprawiedliwy”, „święty”, pozytywny lub niesprawiedliwy, egoistyczny, grzeszny, negatywny (A. Zwoliński).

Pozytywna wartość gniewu bywa przez wielu autorów podważana i negowana. Niemniej ma swoje pozytywne oblicze. Gniew jest absolutnie konieczny w dojrzałych i zdrowych związkach międzyludzkich. Jest to z gruntu dobra emocja i niekoniecznie grzeszna. Może i powinna być postrzegana jako cnota, jeśli wyrażamy ją i radzimy sobie z nią w odpowiedni sposób (M. Padovani). Conrad W. Baars, urodzony w Rotterdamie amerykański psychiatra przebywał blisko dwa lata w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Z tego tragicznego czasu wyniósł potrzebę pogłębionej modlitwy, męstwo oraz zrozumienie ludzkiej psychiki. Siłą, która pozwoliła mu przeżyć wraz z pięcioma innymi więźniami najtrudniejsze czasy, był gniew: Obok mojej wiary w Boga, był to mój nieustanny gniew i złość na nazistów, za pozbawienie mnie wolności, za nieludzkie traktowanie więźniów, które stymulowały moją determinację, by przeżyć i przez to pozbawić ich satysfakcji z widzenia mnie martwym. Mój gniew dostarczał mi energii, by przeżyć ciężkie roboty, głodowe dawki żywieniowe i inne próby. Pomimo że nie mogłem nigdy wyrazić mojego gniewu w żaden sposób, nie tłumiłem go. Był on nieustannie kierowany przez mój rozum, który ostrzegał mnie, że jeśli wyrażę swój gniew na zewnątrz, umrę. Modlitwa i gniew pozwoliły mi doczekać godziny wyzwolenia.

Krzysztof Grzywocz wskazuje na trzy pozytywy gniewu (agresji): służy rozwojowi, pasji, kreatywności, buduje więzi oraz pozwala chronić siebie, własne granice. Gniew wyzwala wiele energii, która może służyć dobru i rozwojowi. Pozwala tworzyć relacje oparte na szczerości, w których nie tłumi się uczuć, ale uczy się je wyrażać. Ponadto pozwala bronić siebie, swoje prawa, poglądy, wyrażać własne potrzeby i określać granice, a także walczyć ze złem. Dlatego gniew, złość i agresja mają prawo istnieć we wspólnotach zakonnych, na plebaniach, w małżeństwach, w seminariach itd. (K. Grzywocz).

Drugi rodzaj gniewu, negatywny, wiąże się z konsekwencjami. Jego skutkiem jest celowe zło, niszczenie, destrukcja. Taki gniew jest nieprzyjacielem rozumu; niszczy siebie, innych, relacje, miłość. Prowadzi do nienawiści, wyzwala pragnienie zemsty i inne najniższe instynkty. Dlatego Seneka opisał gniew jako kwas, który może przynieść więcej szkody naczyniu, w którym jest przechowywany, niż czemukolwiek innemu, na co jest wylewany. Człowieka gniewnego można porównać do wulkanu, który swoją lawą unicestwia wszystko dookoła. I gdy nawet nie jest „aktywny”, nosi w sobie zagrożenie dla innych, tak jak każdy pomruk i drżenie ziemi może zwiastować tragedię (A. Zwoliński).

Gniew dotyka innych, ale uderza również w osobę, która się gniewa, powodując ból fizyczny, psychiczny i duchowy. Gniew zahamowany, stłumiony, zlekceważony, zjawi się ponownie. Podobnie jak w fizyce: jeśli coś gdzieś naciśniemy, to odskoczy ono w innym miejscu. Zwykła depresja to w większości przypadków gniew zinterioryzowany. Jedną z głównych przyczyn niektórych zaburzeń psychicznych wytrącających z życia jest nierozpoznany lub zlekceważony gniew (M. Padovani). Złość szkodzi też fizycznemu zdrowiu człowieka. Wszyscy znamy przykłady spokojnych, cichych, odprężonych z pozoru osób, cierpiących, o dziwo, na chorobę wieńcową, do której predysponowani są jak wiadomo ludzie szorstcy i nerwowi. Ich zewnętrzny spokój jest wynikiem zapobiegliwej autokontroli, pod nim zaś kryje się nieraz wulkan wściekłości, osadzającej się na nieszczęsnych naczyniach aż do chwili nagłej tragedii (P. Kalellis).

Konsekwencje gniewu nie zawsze są przewidywalne. Czasami wydaje się, że gniew bywa subiektywnie słuszny, jednak obiektywne konsekwencje są nieproporcjonalne. Przykładem może być Marcin Luter. W jego życiu gniew wywarł dalekosiężne konsekwencje. Kiedy jestem gniewny, mogę dobrze pisać, modlić się i głosić kazania, ponieważ wtedy moja krew szybciej krąży, moje pojmowanie jest wyostrzone, a wszystkie ziemskie troski i pokusy odchodzą – pisał. Jednak jego gniew spowodowany błędami i grzechami hierarchii Kościoła doprowadził do reformacji i rozłamu, który utrwala się przez wieki i prowadzi do dalszych podziałów. Św. Ignacy z Loyoli, inny wielki człowiek w tym samym czasie spożytkował swoją energię, zakładając zakon i podejmując odnowę wewnętrzną Kościoła. Jego „gniew” łączył, budował, nie dzielił i burzył. Różnice między gniewem duchownych katolickich i protestanckich trafnie ujmuje anegdota: gdy występuje konflikt między katolikami powstaje nowy zakon, natomiast w przypadku protestantów – nowy Kościół.

fot. Alex Mihai/Unsplash