Hiob odpowiedział Panu: «Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz, potrafisz uczynić. Kto przysłoni plan nierozumnie? O rzeczach wzniosłych mówiłem. To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem. Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko, dlatego odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i w popiele».

Potem Pan błogosławił Hiobowi, tak że miał czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. Miał jeszcze siedmiu synów i trzy córki. Pierwszą nazwał Gołębicą, drugą – Kasją, a trzecią – Rogiem-z-kremem-do-powiek. Nie było w całym kraju kobiet tak pięknych jak córki Hioba. Dał im też ojciec dziedzictwo między braćmi.

I żył jeszcze Hiob sto czterdzieści lat, i widział swych synów i wnuków – cztery pokolenia. Umarł Hiob stary i w pełni dni.

(Hi 42, 1-3. 5-6. 12-17)

Dopiero kiedy zniknęło wszystko co zasłaniało Hiobowi Pana Boga, zdołał Go dostrzec i mógł powiedzieć: „Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko”.

To mega ważna lekcja. Po pierwsze, skoro coś tracę, to znaczy, że przeszkadzało mi to kochać Boga (sic!). Po drugie, każda strata, nie ważne czy tracę coś materialnego, kogoś bliskiego, swój dobry wizerunek, prestiż, czy plany na przyszłość, jest okazją do zobaczenia Pana Boga, bo każda pustka jest naturalną przestrzenią Jego świętej Obecności.