Lektura: Rdz 37, 1 – 50, 26

1. UMIŁOWANY SYN, ZNIENAWIDZONY BRAT (Rdz 37, 1-28)
37 rozdział Księgi Rodzaju rozpoczyna dramatyczną historię Józefa. Zwróćmy najpierw uwagę na podłoże, na którym doszło do dramatu Józefa. Jest nim podzielona, rozbita, dysfunkcyjna rodzina.

Przyczyną rozdarcia rodziny jest najpierw sam ojciec rodziny Jakub, który miłował Józefa najbardziej ze wszystkich swych synów. Józef traktowany jest przez ojca jak rozpieszczony książę, który także poprzez swoją naiwność i lekką arogancję daje powód do zazdrości i oszczerstw. To preferowanie i wpatrzenie w Józefa widoczne jest w obrazie długiej szaty z rękawami, jaką otrzymuje od ojca (nie była to szata robocza, jak pozostałych synów). Bracia zazdroszczą Józefowi wybrania i miłości ojca. Elementem destrukcyjnym tej rodziny jest nierówność i raniące zachowanie starego ojca, który swoją miłość przelewa na jedno dziecko.

Preferencyjna miłość ojca do Józefa rodzi w braciach nienawiść. Bracia Józefa […] tak go znienawidzili, że nie mogli zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim porozmawiać. W rodzinie Józefa brakuje dialogu, brakuje komunikacji, dzielenia się uczuciami czy szczerej rozmowy. Bracia nienawidzą Józefa i nie są w stanie wyrazić swoich uczuć do niego. Boją się też zapewne niewiadomej reakcji ojca.
Innym elementem, który przyczynia się do niszczenia relacji rodzinnych jest naiwność Józefa. Józef opowiada z prostotą swoje sny, które mówią o jego wyższości wobec braci, a nawet własnego ojca i matki. Nie zastanawia się, że tego rodzaju historie, budzą w braciach zdenerwowanie, zazdrość i urazy. Bracia odczytują sny Józefa jako chęć dominacji młodszego i obawiają się, że mogą zostać pozbawieni należnych im praw. Zazdroszczą Józefowi miłości ojca, ale tak naprawdę kierują swoją nienawiść ku ojcu, który kocha ich mniej.

Józef ma jeszcze inną słabość. Niewłaściwie posługuje się językiem. Donosi ojcu na braci, że źle się sprawują i ludzie narzekają na nich. Jego długi język jeszcze bardziej pogłębiał dystans i gniew braci.

Waśnie, urazy, zazdrość o brata i miłość ojcowską prowadzi krok po kroku do opracowania precyzyjnego planu morderstwa, a ostatecznie do pozbycia się Józefa. Bracia sprzedają Józefa Izmaelitom, jak niewolnika za dwadzieścia srebrników. W ten sposób, jak sądzą, dochodzą ludzkiej sprawiedliwości. Bracia Józefa nie godzą się na Bożą sprawiedliwość i szczególne wybranie i umiłowanie Józefa. Nie godzą się na Boży plan i swoje miejsce w tym planie.

Ostatnim aktem działań destrukcyjnych w rodzinie jest kłamstwo. Bracia okłamują ojca, który zaczyna wierzyć, że Józef został zabity przez dzikie zwierzę. Mamy tu pewnego rodzaju zmowę milczenia, która sprawia, że wszyscy czują się współwinni, są nieufni i zastraszeni. Ta zmowa milczenia będzie trwać latami.

Pytania do przemyślenia:
• Czy nie byłem dzieckiem rozpieszczanym? Jaki to ma wpływ na moje obecne życie?
• Jakie były (bądź są) relacje rodziców do mnie i moje w stosunku do nich oraz do rodzeństwa? Jak te relacje kształtują dziś nasze postawy i nasze odniesienia do innych?
• Jak wygląda dialog, komunikacja w mojej rodzinie, wspólnocie, grupie przyjaciół, ze współpracownikami?
• Czy nie pragnę dominować nad innymi? Czy nie jestem człowiekiem wyniosłym? Czy sprawiedliwie traktuję wszystkich?
• Czy w moje relacje nie wkrada się zazdrość i zawiść? Jak radzę sobie z tymi „niekochanymi uczuciami”? Jakie skutki wywołują one w moim życiu duchowym i wspólnotowym?

2. OD NAIWNOŚCI KU DOJRZAŁOŚCI (Rdz 39-41)
Po przybyciu do Egiptu Izmaelici sprzedali Józefa urzędnikowi faraona Potifarowi. Józef cieszył się zarówno błogosławieństwem Boga, jak i swego pana, który ustanowił go swoim zarządcą. Józef był człowiekiem czystym, prawym, prostolinijnym i uczciwym. Przy tym wciąż naiwnym i nie rozumiejącym ludzi. Ta naiwność widoczna jest w relacji do żony Potifara, która stara się go uwieść. Gdy Józef w swej szczerości i wierności swemu panu odmawia, żona Potifara mści się, oskarżając go o próbę gwałtu i doprowadza do uwięzienia Józefa. Józef znów znajduje się w studni: zdradzony i osamotniony.

Pobyt w więzieniu jest dla Józefa czasem oczyszczenia i zejścia na głębszy poziom swojej egzystencji. Jego marzenia o sukcesie, o wielkości, o panowaniu muszą być poddane weryfikacji. Musi się nauczyć roztropności w relacjach i mądrości, opierania swojego życia na Bogu. W więzieniu Józef staje się dorosłym mężczyzną. Powoli dojrzewa w wierze. Zaczyna rozumieć, że bycie sprawiedliwym nie oznacza oczekiwania na nagrodę w zamian za dobre czyny, ale oznacza w konsekwencji wejście w tajemnicę krzyża. O Majkowski zwykł mawiać, że każde dobro, każdy dobry uczynek musi być ukarany.

Pobyt Józefa w więzieniu jest czasem akceptacji swojej historii życia, pojednania z sobą. Józef nie gra roli ofiary, oskarżając wszystkich i wszystko: Boga, rodziny, współwięźniów, historii. Nie oskarża również samego siebie, nie pielęgnuje fałszywego poczucia winy.

Józef zaufał Bogu. Być może był to potrzebny czas, by przemyśleć swoje doświadczenia z przeszłości i znaleźć nowy sens wszystkiego, co przeżył. W więzieniu Józef służył innym i zapewne modlił się. Jego miłość do rodziny nigdy nie wygasła. Zapewne była podtrzymywana przez modlitwę. A więc więzienie, druga studnia (do pierwszej wrzucili go bracia) stało się dla Józefa momentem oczyszczenia, pojednania z sobą, zaakceptowania swojej historii, nawet najbardziej, po ludzku, tragicznej.

Pytania do przemyślenia:
• Czy byłem kiedyś niesłusznie oskarżony? Jak się wtedy zachowywałem?
• Jakie rolę podejmuję w sytuacjach, nad którymi nie panuję? Czy nie winię Boga (i innych) za moje niepowodzenia?
• Czy potrafię pozytywnie wykorzystać doświadczenia bezsilności, samotności i ciemności?
• Czy akceptuję siebie, swoją historię, miejsce w życiu? Czego wciąż nie akceptuję?

3. WSPÓLNOTA – MIEJSCEM POJEDNANIA (Rdz 42-45)
Pierwszym autorem pojednania w rodzinie Józefa jest Bóg. Pan Bóg posługuje się znakami i osobami W rodzinie Józefa znakiem była sytuacja głodu i powodzenie Józefa w Egipcie. Józef został namiestnikiem faraona. Dzięki temu mogło dojść do spotkania z braćmi, którzy za chlebem przywędrowali z Kanaanu.

Wysłannikiem natomiast Boga był Józef, który stał się łaską Boga, narzędziem pojednania dla całej rodziny. Zanim jednak stał się zdolny do pojednania musiał przejść pewną drogę. Musiał zostać oczyszczony ze swych młodzieńczych marzeń o wielkości i nauczyć się pokory i współczucia, zrozumienia innych. Ta droga wiodła poprzez ciężkie próby – Józef płaci bardzo wysoką cenę za swoją młodzieńczą naiwność. Ale w ten sposób staje się człowiekiem dojrzałym, mądrym, sprawiedliwym, zdolnym do pojednania rodziny.
Józef nie jedna się jednak od razu. Podejmuje pewien długi proces, który ma wzbudzić u braci dobre uczucia i wyznanie winy, nawrócenie. Kiedy jakaś osoba zmieniła się pod wpływem zła, niesprawiedliwości, jak w sytuacji braci Józefa, nie wystarczy jej przebaczyć. Trzeba jej jeszcze pomóc uznać błędy, odbudować uczucia zniszczone przez winy, kłamstwa i egoizm i przemienić się wewnętrznie. Dopiero, gdy bracia uznają własną winę, dokonuje się pojednanie. Bracia, którzy wcześniej nie byli w stanie z Józefem rozmawiać, nawiązują teraz szczerą rozmowę, dialog.

Podejmijmy w tej medytacji refleksję nad pojednaniem we wspólnocie. Wspólnota może istnieć tylko wtedy, gdy doświadcza się w niej ciągle na nowo przebaczenia i pojednania. Żadna wspólnota nie uniknie konfliktów, ale jeżeli nie będą nazywane i rozwiązywane, będą paraliżować wspólnotę, prowadzić do podziałów, tworzyć klimat nieufności i chłodu. Bywa tak, że troszczymy się o jedność między ludźmi, a zapominamy o jedności między najbliższymi (w rodzinie, wspólnocie przyjaciół albo zakonnej). Tymczasem misję jednania trzeba zacząć od własnego domu, od własnej wspólnoty. Ludzie muszą widzieć, że to, co im głosimy: przebaczenie, solidarność, wzajemną pomoc, życzliwość, miłość, wypływa z naszego doświadczenia i życia. Inaczej życie naszych wspólnot czy domów może stać się antyświadectwem. O. J. Dubois, długoletni opat wspólnoty trapistów z La Trappe pisze o mnichach: Po tych wszystkich latach nabrałem przekonania, że o żywotności danej wspólnoty mnichów nie decyduje ani jakość liturgii, ani widoczne na zewnątrz promieniowanie, ani liczba nowych powołań, ale jakość pojednania oraz wzajemne relacje pomiędzy braćmi. To, co znajduje się w sercu Boga, winno zamieszkać i w naszym: to znaczy miłosierdzie.

Gdy byłem na probacji w Berlinie, była taka praktyka, że raz w tygodniu wspólnie omawialiśmy blaski i cienie naszej wspólnoty. Każdy wypowiadał się najpierw, jakie widzi plusy, a potem minusy naszego wspólnego życia. Następnie zastanawialiśmy się, co zmienić i w jakim kierunku iść dalej, żeby wspólnota funkcjonowała lepiej. Na końcu był moment uścisku dłoni, a potem agapa. Gdyby taka prosta praktyka była możliwa w naszych wspólnotach, wniosłaby naprawdę wiele dobra…

Pytania do przemyślenia:
• Z kim najtrudniej jest mi się pojednać? Dlaczego? Komu powinienem dziś wybaczyć?
• Czy odczuwam ból z tego wszystkiego, co dzieli nasze wspólnoty, co niszczy łączność między nami?
• Jak pełnię misję jednania?
• Jakie grzechy osobiste dokładam do mojej wspólnoty? Co mogę jeszcze uczynić, aby moja wspólnota stawała się miejscem pojednania i przebaczenia?

fot. Pixabay