Zakres grzechów przeciwko siódmemu przykazaniu jest bardzo szeroki. Nie dotyczy jedynie kradzieży owoców z cudzego ogrodu, czy drobiazgów zabranych z zakładu pracy. Święty Augustyn podkreśla, że istota kradzieży polega przede wszystkim na wyborze nieetycznych środków. Człowiek kradnie, bo chce być bogaty i szczęśliwy. Ale w tym właśnie jest bezwstydny i błądzi, że chce znaleźć szczęście dzięki złu. Na tym polega jego przewrotność, że dobra szuka, a zło czyni.

Zakres grzechu kradzieży zależy od miejsca, czasu, sytuacji społecznej i politycznej, postępu cywilizacyjnego… Niemniej jego istota jest zawsze jednakowa: przywłaszczenie dobra drugiego człowieka wbrew racjonalnej woli właściciela (KKK, 2408). Katechizm wymienia następujące obszary kradzieży: świadome zatrzymywanie rzeczy pożyczonych lub znalezionych, oszustwa handlowe, niesprawiedliwe wynagrodzenia, spekulacja polegająca na sztucznym zawyżaniu cen towarów, korupcja, zawłaszczanie przedmiotów należących do przedsiębiorstw prywatnych bądź państwowych, buble i źle wykonywane prace, różnorodne formy przestępstw podatkowych, fałszowanie czeków i rachunków, nadmierne wydatki, marnotrawienie rzeczy. Do tego można dodać naruszanie praw autorskich czy pirackie ściąganie programów komputerowych.

Szczególnie rozpowszechnione są dziś formy kradzieży w polityce. Truizmem jest stwierdzenie, że polityka nigdy nie jest czysta, jednak korupcja, łapówkarstwo, manipulacje finansowe, kradzieże w białych rękawiczkach przybierają coraz szerszy zasięg. Potężne lobby gospodarcze i polityczne kusi sumami, które deprawują nieraz najbardziej przejrzystych polityków. Nagłaśniane od czasu do czasu przypadki korupcji i sukcesy CBA są zazwyczaj wierzchołkiem góry lodowej. Dla wielu polityków, łącznie z tymi, którzy chlubią się, że są tylko statystami i jako tacy chcą przejść do historii, władza jest bezkarną kradzieżą. Oni, bardziej niż do historii, przynależą do kroniki kryminalnej (A. Pronzato).

Kolejny szeroki obszar kradzieży stanowi „kradzież społeczna”. Dotyczy ona „ucieczki przed fiskusem”, zmniejszania i zaniżania podatków, kradzieży mienia społecznego, państwowego, czyli „niczyjego”, uchylania się od zobowiązań wobec społeczeństwa czy kraju. Kradzież społeczna w naszym kraju ma dodatkowe podłoże polityczne. W okresie systemu socjalistycznego przywłaszczanie wartości państwowych było nagminne. Motywowano je niskimi zarobkami i prawem do godnego wynagrodzenia. Ponadto uważano, że dobra wspólne można przywłaszczać bez jakichkolwiek ograniczeń czy wyrzutów sumienia. Kradzież mienia społecznego była tolerowana przez kapłanów; w czasie spowiedzi „przymykano na nią oko”. W efekcie, mimo zmiany systemu społeczno-politycznego, mentalność „homo sovieticus” towarzyszy nadal wielu współczesnym katolikom, a kradzież społeczna zwykle nie jest uważana za grzech.

Z punktu etycznego przywłaszczanie jakichkolwiek rzeczy i kradzież komukolwiek jest grzechem. Jedyny wyjątek stanowią sytuacje ekstremalne, w przypadku nagłej i oczywistej konieczności, gdy jedynym środkiem zapobiegającym pilnym i podstawowym potrzebom (pożywienie, mieszkanie, odzież…) jest przejęcie dóbr drugiego człowieka i skorzystanie z nich (KKK, 2408).

Szeroką gamę do nadużyć stanowi handel. Już w starożytności przestrzegał przed nimi prorok Amos: Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać (Am 8, 4-6). W czasach Amosa oszukiwali i kradli drobni wytwórcy, rzemieślnicy i handlowcy. Dziś czynią to na szeroką skalę wielkie koncerny i kartele. Nie licząc się z możliwościami klientów, bez skrupułów narzucają arbitralne, nieraz niebotyczne dla zwykłych śmiertelników ceny. Szczególnie bolesny jest wyzysk ludzi starych, schorowanych i biednych. Odziera się ich z głównego dobra: z nadziei (A. Pronzato).

Jak już wspomniałem, grzech kradzieży dotyczył pierwotnie osób. Nie jest on jednak zjawiskiem rzadkim współcześnie. Co więcej, istnieją gangi specjalizujące się w handlu ludźmi. Ich łupem padają młodzi ludzie, wykorzystywani w przemyśle erotycznym i pornograficznym. Istnieje handel dziećmi, które zmuszane są do ciężkiej pracy bądź na siłę wcielani do armii, grup partyzanckich bądź gangów. Kwitnie kradzież i handel ludzkimi organami, wykorzystywanymi nielegalnie w transplantacji. W Polsce młodzi ludzie, zwłaszcza studenci bywają zmuszani do bezpłatnych staży i praktyk. Ponad czterdzieści procent uważa je za współczesne niewolnictwo. Przykłady można mnożyć. Każda z form poniżania człowieka, jego wartości, godności osobistej, traktowania w sposób przedmiotowy, użytkowy, bądź handlowy jest poważnym grzechem przeciwko miłości bliźniego.

Spośród pozostałych form kradzieży zasygnalizuję krótko trzy. Gry hazardowe i zakłady są moralnie obojętne. Stanowią jednak przedmiot grzechu, gdy stają się powodem cierpienia. Właścicieli i organizatorów; gdy wiążą się z nadużyciami, oszustwami, brakiem uczciwości. Graczy; gdy prowadzą do uzależnienia. Zjawisko to jest coraz bardziej powszechne. Bywa, że hazardziści tracą cały, mozolnie zdobyty majątek, doprowadzają do rozpadu rodzin, a nawet kończą w więzieniach. Dobrze, że powstają grupy anonimowych hazardzistów, które wspierają bankrutów i pozwalają im na nowo odbudowywać wartości. W naszym domu rekolekcyjnym w Zakopanem istnieje Duszpasterstwo Trzeźwości, które między innymi przyjmuje ślubowania składane Bogu przez wstawiennictwo Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Ich przedmiotem jest wstrzymanie się na określony czas od uzależnień. Początkowo był to alkohol. Dzisiaj zakres ślubowań znacznie się poszerza. Hazard należy do coraz częstszych.

Problemem dyskusyjnym z punktu etycznego jest kleptomania. Termin ten pochodzi z języka greckiego, od słów „kleptein” (kraść) i „mania”. Kleptomania to zaburzenie psychiczne, objawiające się jako trudna lub niemożliwa do powstrzymywania potrzeba kradzieży. Kradzieże nie są dokonywane z potrzeby posiadania określonego przedmiotu bądź chęci zysku; po jej dokonaniu przedmioty mogą zostać wyrzucone bądź oddane komuś innemu albo zbierane. Przed dokonaniem kradzieży u osoby cierpiącej na kleptomanię wzrasta uczucie napięcia, a w jej trakcie i po niej pojawia się uczucie nagrodzenia (Wikipedia). W Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób kleptomania występuje w grupie zaburzeń nawyków i popędów. Choroba ta trapi przede wszystkim kobiety, również o wysokim statusie materialnym, a także fetyszystów i upośledzonych umysłowo (N. Sillamy). W ocenie moralnej należy uwzględnić fakt, iż kleptomania jest chorobą; niemniej zmysł moralny kleptomana pozostaje nienaruszony: zaraz po popełnieniu kradzieży żałuje swego postępku (tamże). W takim przypadku winien wynagrodzić krzywdę. Nie do przyjęcia jest terapia, które całkowicie wycisza wyrzuty sumienia. W czasie rekolekcji ignacjańskich rozmawiałem z siostrą zakonną kleptomanką. Po terapii kradła nadal, ale z czystym sumieniem. Terapeuta bowiem przekonał ją, że jej choroba jest wynikiem lęków i nie powinna mieć z tego powodu żadnego poczucia winy. Trudno zgodzić się, że była to optymalna terapia.

Wymieniając niektóre obszary kradzieży należy jeszcze wspomnieć o bardzo delikatnym problemie… kradzieży w Kościele. Nie chodzi oczywiście o okradanie skarbon, chociaż nie jest to zjawisko rzadkie. Chodzi o pewną mentalność. Złodziejami są kapłani, którzy nie prowadzą wiernych do Boga, ale wiążą emocjonalnie z sobą; nie dbają o własny poziom duchowy, intelektualny; „nie mają czasu”, by troszczyć się o pogłębiony przekaz wiary, lecz ograniczają się do odczytania kazań znalezionych w Internecie. Złodziejami są również kapłani, którzy defraudują pieniądze złożone przez wiernych, albo przeznaczają je na cele prywatne, niezgodne z intencją ofiarodawców. Znak zapytania należy postawić wobec handlu świątynnego, który pobudził Jezusa do gniewu (por. J 2, 13nn). Czyż taki przypadek nie zalicza się do szczególnej kategorii grzechu, zwanego świętokupstwem? (A. Pronzato).

Listę obszarów kradzieży można mnożyć i uzupełniać o nowe formy. W zasadzie każdy obszar obecności i działalności człowieka może być nią naznaczony. Wystarczy wspomnieć o ekologii. Każda kradzież jest naruszeniem ludzkiej godności i wolności. Jest poniżeniem i zranieniem bliźnich. Umniejsza nie tylko stan posiadania, wypracowany w trudzie i pocie czoła, ale także osobę, jej wartość i integralność. Dlatego istnieje obowiązek naprawienia wyrządzonej krzywdy. Wzorem w tym względzie jest celnik Zacheusz, który ogłasza wspaniałomyślnie: oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie (Łk 19, 8). Ówczesne prawo nakazywało zwrot 1/5 wartości.

Obowiązek restytucji czyli naprawienia krzywdy, niesprawiedliwości i zwrotu rzeczy skradzionych należy do każdego, kto w sposób bezpośredni lub pośredni dopuścił się kradzieży. Jeżeli skradziona rzecz nie znajduje się w jego ręku, winien (tytułem sprawiedliwości) przekazać ją w naturze bądź w gotówce. Restytucja dotyczy również owoców i korzyści, które mógłby z niej uzyskać w sposób uprawniony jej właściciel (KKK, 2412). Obowiązkowi restytucji podlegają wszyscy współsprawcy, którzy w jakikolwiek sposób uczestniczyli w kradzieży bądź z niej korzystali, wiedząc o niej, na przykład ci, którzy ją nakazali, w niej pomagali lub ją ukrywali (KKK, 2412).

fot. Pixabay