Śmierć Sary być może przypomniała Abrahamowi, że jego dni powoli dobiegają końca. Tymczasem jego syn, mimo niemal czterdziestu lat, był wciąż kawalerem. „Nie wiemy, jak wyglądała relacja Abrahama i Izaaka po wydarzeniu na górze Moria. Nie wiemy, czy nosili w sobie zranienia z powodu Bożego nakazu. Ojcowie Kościoła podkreślają, że obaj przez cały czas współpracowali ze sobą” (S. Zatwardnicki). Izaak zapewne marzył o przyszłości. Również Abraham marzył, by „wybranka jego syna odznaczała się taką samą siłą i godnością, jakie z radością odnajdywał w Sarze przez ponad sto lat ich wspólnego życia” (C. Swindoll). Gdy jednak syn wciąż okazywał niefrasobliwość w zawarciu związku małżeńskiego, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

Misję swatania powierzył patriarcha swemu zaufanemu słudze: „I rzekł Abraham do najstarszego swego sługi, który był zarządcą całej jego posiadłości: Połóż mi swą rękę pod biodro, bo chcę, żebyś mi przysiągł na Pana, Boga nieba i ziemi, że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu, w którym mieszkam, ale że pójdziesz do mojego kraju i do mojej rodziny i wybierzesz żonę dla mego syna Izaaka” (Rdz 24,2-4). Abraham nie chciał, by syn poślubił kobietę kananejską. W ten sposób bowiem, naród, którego miał być ojcem, rozpłynąłby się w tyglu kulturowym Kanaanu. Abraham pozostawał wierny tradycji, według której małżeństwa były nie tylko związkiem mężczyzny i kobiety, ale również złączeniem dwóch rodów. Wysłał więc Eliezera do swego rodzinnego kraju, czyli do aramejskich krewnych mieszkających w Charanie.

Zaufany sługa i zarządca Abrahama był przewidujący. Zwrócił swemu panu uwagę na możliwe trudności i zaproponował rozwiązanie alternatywne: „A gdyby taka kobieta nie zechciała przyjść ze mną do tego kraju, czy mogę wtedy zaprowadzić twego syna do kraju, z którego pochodzisz?” (Rdz 24,5). Propozycja Eliezera była równoznaczna z opuszczeniem ziemi obiecanej i rezygnacją z Bożej obietnicy, dlatego Abraham odpowiedział stanowczym nie! Patriarcha ufał Bogu i wierzył, że pośle na pomoc swego anioła, który będzie towarzyszył słudze. Gdyby jednak jego misja zakończyła się niepowodzeniem, zostaje z niej zwolniony. W żadnym jednak przypadku Izaak nie może opuścić ziemi kananejskiej.

Wyjaśnienia patriarchy uspokoiły Eliezera. Złożył przysięgę. Towarzyszył jej specyficzny gest, jakim było umieszczenie ręki na genitaliach. Według tradycji rabinicznej chodzi tu szczególnie o obrzezany członek, który był swoistą pieczęcią przymierza między Abrahamem i Bogiem. „W praktyce dotknięcie organu rozrodczego może mieć na uwadze groźbę niepłodności w przypadku niedotrzymania przysięgi” (J. Lemański).

Eliezer zabrał z sobą dziesięć wielbłądów oraz znaczne kosztowności. Liczba wielbłądów świadczy o bogactwie właściciela. „Dziesięć wielbłądów w czasach Abrahama to tak jak dzisiaj kawalkada złożona z dziesięciu limuzyn” (C. Swindoll). Zwierzęta te bardzo ceniono, gdyż mogły dźwigać ciężkie ładunki przez pustynie. Rzadko hodowano je w celach konsumpcyjnych. Abraham prawdopodobnie otrzymał je w prezencie od faraona podczas pobytu w Egipcie.

Pokonując ponad osiemset kilometrów Eliezer dotarł do Aram-Naharaim („Aram nad dwiema rzekami”), pomiędzy Eufratem i Habur w Mezopotamii, gdzie znajdowała się siedziba Nachora, brata Abrahama. „Tam rozsiodłał wielbłądy przy studni poza miastem w porze wieczornej” (Rdz 24,11). Wieczorny i ranny chłód był najlepszym czasem na czerpanie wody. Studnie zwykle znajdowały się poza miastem, stąd ze względów bezpieczeństwa, kobiety czyniły to gromadnie. Obcy mogli korzystać ze studni. Ceniono sobie bowiem cnotę gościnności. Powinni jednak poprosić o zgodę mieszkańców wioski. Studnia w starożytnym Wschodzie była nie tylko miejscem czerpania wody. Była również miejscem spotkań towarzyskich, rozmów, dyskusji. W świecie biblijnym studnia była także symbolem płodności, miejscem, przy którym rodziła się miłość, na przykład Jakuba i Racheli (Rdz 29,1nn) czy Mojżesza i Sefory (Wj 2,15nn). Również Jezus spotkał Samarytankę przy studni i wprowadził ją w głębię miłości prawdziwej (J 4,6nn).

Eliezer jest człowiekiem pobożnym. Modli się i odwołuje do przymierza miłości (hesed), które łączy Abrahama z Bogiem: „Panie, Boże Pana mego Abrahama, spraw proszę, by dzisiaj nastąpiło spotkanie; bądź łaskaw dla mego pana Abrahama!” (Rdz 24,12). Eliezer prosi Boga, aby został „swatem”. Prosi również o znak, potwierdzający wolę Bożą: „niechaj dziewczyna, której powiem: Nachyl mi dzban twój, abym się mógł napić, a ona mi odpowie: Pij, a i wielbłądy twoje napoję, będzie tą, którą przeznaczyłeś dla sługi swego Izaaka; wtedy poznam, że jesteś łaskaw dla mego pana” (Rdz 24,14). Eliezer posługuje się więc metodą wyroczni. „Stawiając taką wyrocznię, człowiek zadaje Bogu pytanie, na które istnieją tylko dwie odpowiedzi – tak lub nie. Aby Bóg mógł odpowiedzieć, człowiek posługuje się jakimś narzędziem, które może dać dwa rezultaty. (…) Jako alternatywę sługa wskazuje reakcję, która znacznie wykracza poza ramy oczekiwań, tj. że pod wpływem zwyczajnej, niezawierającej nalegania prośby, dziewczyna ofiaruje się napoić wszystkie jego wielbłądy. Owa niewiarygodna propozycja byłaby potwierdzeniem wyroczni. Za całym procesem kryje się przekonanie, że Bóg będzie chciał udzielić pozytywnej odpowiedzi, zmieni zwyczajne ludzkie zachowanie i pokona naturalny instynkt” (J. Walton).

Bóg odpowiedział niemal natychmiast. „Zanim przestał się modlić, nadeszła ze swoim dzbanem na ramieniu Rebeka, córka Betuela, syna Milki, żony Nachora, brata Abrahama. Panna to była bardzo piękna, dziewica, która nie obcowała jeszcze z mężczyzną” (Rdz 24,15-16). Rebeka potwierdziła oczekiwany znak. Poczęstowała Eliezera wodą i zaproponowała napojenie wielbłądów. Był to nie lada wyczyn, wymagający siły, gdyż wielbłądów było dziesięć, a każdy z nich mógł wypić nawet dwieście litrów wody. Eliezer przyjął propozycję i przyglądał się, jak Rebeka schodziła do źródła, które znajdowało się poniżej naturalnego poziomu gruntu i taszczyła dwudziestolitrowy dzban wody. Czyniła to w pośpiechu, gdyż musiała biegać z dzbanem niemal sto razy! W ten sposób nie tylko potwierdziła Bożą intencję, ale okazała swoją szczodrą i szlachetną naturę.

Podczas pracy Rebeki, Eliezer przyglądał się jej z narastającym zdumieniem. „Im dłużej pracowała, tym większej nabierał pewności, że znalazł prawdziwy skarb” (C. Swindoll). Gdy napoiła wszystkie wielbłądy, Eliezer obdarował ją bardzo hojnie. Otrzymała od niego złoty kolczyk do noszenia w nosie, który był oznaką piękna i bogactwa oraz dwie bransolety na ręce o wartości dziesięciu syklów (roczny dochód robotnika). Następnie wypytał o koneksje rodzinne i możliwość noclegu. Informacje okazały się sprzyjające. Rebeka była kuzynką Izaaka, zaś dom jej ojca był dostatecznie bogaty, aby przyjmować gości. Informacje te jeszcze bardziej utwierdziły Eliezera co do wyboru Rebeki na żonę Izaaka. „Jej piękno cielesne odzwierciedlało jeszcze piękniejszy charakter. Była dziewicą i miała niewzruszone zasady moralne. Nie myślała egoistycznie, miała wzgląd na innych, była dobrze wychowana, sumienna w działaniu i przedsiębiorcza” (C. Swindoll). Eliezer mógł tylko dziękować Bogu i wielbić Go i tak uczynił: „padł na kolana i, oddawszy pokłon Panu, rzekł: Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg mego pana Abrahama, który nie omieszkał okazać swej łaskawości i wierność memu panu, ponieważ prowadził mnie drogą do domu krewnych mojego pana!” (Rdz 24,26-27).

Rebeka wróciła do domu i zrelacjonowała spotkanie z Eliezerem. Gdy jej brat, Laban, zobaczył hojne prezenty, jakie otrzymała, pobiegł pospiesznie do studni i zaprosił bogatego gościa na posiłek i nocleg. „Laban nie kieruje się zatem czystą gościnnością, lecz widzi możliwość zysku i liczy na hojność przybysza. Chciwość będzie później jedną z jego cech charakterystycznych” (J. Lemański). Eliezer przyjął zaproszenie. Po nakarmieniu wielbłądów i obmyciu stóp (były to rutynowe zabiegi wobec gości), zasiadł do stołu wraz z domownikami. Jednak pomimo zmęczenia odmówił spożycia posiłku, dopóki nie przedstawi swojej prośby. Gdy uzyskał zgodę, opowiedział historię powołania Abrahama, przedstawił jego bogactwo, a także wędrówkę wiary z Bogiem i misję, jaką mu zlecił; na końcu zrelacjonował wydarzenia przy studni, które zapewne zdążyła już przedstawić Rebeka. Puentując swoje wywody, Eliezer  postawił domownikom pytanie: „A teraz powiedzcie mi, czy chcecie okazać panu mojemu prawdziwą życzliwość; a jeśli nie – powiedzcie, a wtedy udam się gdzie indziej” (Rdz 24, 49). To inteligentne pytanie świadczy o dyplomacji Eliezera. „Jest  w istocie próbą nacisku na słuchaczy, aby udzielili pozytywnej odpowiedzi” (J. Lemański).

W starożytnym Wschodzie kobiety rzadko uczestniczyły w ważnych naradach. Nie pytano je też o zgodę na zamążpójście. Tak było również w sytuacji Rebeki. To ojciec Betuel i brat Laban podjęli za nią decyzję: „Ponieważ Pan tak zamierzył, nie możemy ci powiedzieć nie lub tak. Masz przed sobą Rebekę, weź ją z sobą i idź. Niechaj będzie ona żoną syna pana twego, jak postanowił Pan” (Rdz 24,50-51). Mężczyźni uznają przebieg zdarzeń opowiedzianych przez Eliezera za dzieło Boga. Późniejsza tradycja rabiniczna akcentowała, że małżeństwa aranżuje w niebie sam Bóg. „Mówi się, że swatanie ludzi jest najpiękniejszym zajęciem Boga, którego owoc stanowią szlachetne małżeństwa i wspaniałe rodziny. Na tym opierają się zachęty, aby chłopcy i dziewczęta od wczesnych lat życia modlili się o dobrą żonę i dobrego męża, a Bóg nie zostawi takich próśb bez odpowiedzi” (W. Chrostowski).

Eliezer, otrzymawszy akceptację rodziny Rebeki, „oddał pokłon Panu. Po czym wyjąwszy srebrne i złote klejnoty oraz szaty, dał je Rebece; a bratu i matce jej ofiarował drogocenne dary” (Rdz 24,52-53). W świecie starożytnym rodzice pana młodego musieli zapłacić odpowiednią cenę za oblubienicę, tak zwany mohar, zaś rodzina panny młodej wyprawić jej posag. „Zwyczaj ten może budzić dzisiaj pewien niesmak, gdyż przypomina trochę transakcję handlową, w której kobietę traktuje się jak towar. Trzeba jednak pamiętać, że «zapłata za żonę» była przede wszystkim rekompensatą za oddanie młodej kobiety innej rodzinie. Przekazanie młodej i zdrowej dziewczyny oznaczało bowiem utratę dwóch rąk do pracy oraz wzmacniało rodzinę jej męża, gdyż kobieta była potencjalną rodzicielką. Małżeństwo było więc swego rodzaju transferem kapitału z jednej rodziny do drugiej” (J. Lemański).

Nazajutrz Eliezer musiał zmierzyć się z nowym problemem. Rodzina Rebeki nie chciała bowiem zgodzić się na jej szybki wyjazd. Potrzebowała czasu, aby pogodzić się z faktem opuszczenia domu przez córkę, pożegnać się z nią i przygotować wyprawkę. Gdy Eliezer wciąż nalegał, poproszono o decyzję samą zainteresowaną: „Czy chcesz iść z tym człowiekiem?” (Rdz 24,58).

Rebeka jest kobietą zdecydowaną i odważną. Nie zna Izaaka, ale na pytanie, czy chce wyruszyć w daleką drogę, by go poślubić, odpowiada stanowczo: „Chcę iść” (Rdz 24,58). Rebeka opuszcza rodzinę, która dawała jej poczucie bezpieczeństwa, rozstaje się z przyjaciółmi i znajomymi, aby rozpocząć nowe życie. Wyrusza z wielkim zaufaniem jak Abraham, w nieznane. Towarzyszy jej piastunka Debora oraz błogosławieństwo i życzenia płodności i szczęścia skierowane przez najbliższych: „Siostro nasza wzrastaj w tysiące nieprzeliczone i niech potomstwo twoje zdobędzie bramy swych nieprzyjaciół” (Rdz 24,60). Błogosławieństwo krewnych przypomina życzenia ślubne. W tradycji palestyńskich Beduinów w czasie ceremonii zaślubin na progu domu lub namiotu rozbijano owoc granatowca, aby ukazały się ziarna, symbolizujące liczne potomstwo, jakiego życzono młodej parze. Ponadto ma wydźwięk militarny. Zawiera życzenia zwycięstwa nad wrogiem. W ten sposób Rebeka (kolejna po Sarze wielka matriarchini) zostaje włączona w obietnice swego teścia, stanie się matką Izraela.

Po przybyciu do Negebu, Rebeka spotkała Izaaka, który „właśnie wracał od studni Lachaj-Roj; wyszedł bowiem zamyślony na pole przed wieczorem” (Rdz 24,62-63). Lachaj-Roj oznacza „Żyjącego, który mnie widzi”. Przy tej studni anioł objawił się zdesperowanej Hagar, wskazując jej wodę i ratując od śmierci. Według tradycji rabinicznej, użyte jedynie w tym miejscu Biblii słowo lasuach, nie wskazuje na smutek, ale na rozmowę, modlitwę, medytację. „Izaak wyszedł sam, nie miał więc z kim rozmawiać. Chyba że z kimś i tak obecnym. Starożytni rabini widzą w tym sformułowaniu wskazówkę, że Izaak wyszedł właśnie w celu odmówienia modlitwy. I dlatego jego uważają za tego, który ustanowił modlitwę popołudniową (mincha)” (S. Krajewski).

Na widok Izaaka, pogrążonego w smutku (a może modlitwie?) po śmierci matki, Rebeka zakryła twarz zasłoną, której nie używała w czasie podróży. W ten sposób dała do zrozumienia, że jest jego oblubienicą. „Panny młode zakrywały twarz podczas uroczystości weselnych, lecz jako mężatki chodziły z odsłoniętą twarzą” (J. Walton). Prawo asyryjskie z drugiego tysiąclecia przed Chrystusem nakładało na kobiety obowiązek zakrywania twarzy w miejscach publicznych. Obowiązuje ono do dziś w wielu społecznościach muzułmańskich.

Gdy Eliezer zdał sprawozdanie ze swej misji, Izaak wprowadził Rebekę do namiotu Sary i uczynił „księżniczką” w miejsce swej matki. Autor biblijny dodaje, że „Miłował ją, bo była mu pociechą po matce” (Rdz 24,67). Izaak oczekiwał od Rebeki, że zapewni mu poczucie bezpieczeństwa. Potrzebował akceptacji i opieki; potrzebował bliskiej osoby, która pomogłaby mu odnaleźć swoje miejsce w dorosłym życiu. Izaak nie był dojrzały do małżeństwa. Musiał jeszcze pokonać demony przeszłości; przekroczyć mentalność ofiary i potrzebę matczynej opieki. To on powinien być dla żony wsparciem i opiekunem i dawać jej poczucie bezpieczeństwa, zamiast szukać u niej zaspokojenia swoich braków emocjonalnych.

W dojrzałych relacjach małżeńskich żadna ze stron nie może być „pocieszeniem”, rekompensującym straty i zaspokajającym egoistyczne potrzeby. Powinna być natomiast  zagwarantowana przestrzeń wolności i miejsce na wzajemność, zrozumienie, dialog, obdarowywanie, które jest wynikiem pokonywania własnego egoizmu i rezygnacji z własnego autorytarnego „ja”. W prawdziwej miłości „mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2,16).

Izaak potrzebował czasu, by Rebeka zajęła w jego sercu miejsce Sary i podjęła misję matriarchini, matki Izraela.

Pytania do refleksji:

  • Jakie sprawy spędzają ci sen z oczu?
  • Czy dotrzymujesz składanej przysięgi?
  • Czy masz swoją ulubioną „studnię”; ustronne miejsce w którym najchętniej spotykasz się z przyjaciółmi?
  • Czy jesteś wielkoduszny i hojny wobec przybyszów i obcych?
  • Jakich znaków oczekujesz od Boga?
  • Czy modlisz się o dobrego męża (żonę)?
  • Dlaczego kochasz (męża, żonę, przyjaciół, dzieci…)?
  • Czy nie traktujesz innych instrumentalnie? Czy nie szukasz w nich jedynie zaspokojenia własnych potrzeb i braków emocjonalnych?
  • Jak wyobrażasz sobie idealne relacje partnerskie? A jak wyglądają one w twojej rzeczywistości?

Więcej w książce: Wędrująca modlitwa. Droga Abrahama, WAM 2019

fot. Pixabay