Opowiadanie Ismaila Kadarego „Uczta pojednania” rozpoczyna się od dekretu sułtana zwołującego tytułową ucztę i od poszukiwania osób, które należałoby na tę ucztę zaprosić. A że relacje z potencjalnymi gośćmi już od dawna nie istniały, nie było to łatwe zadanie. Szukano ich na starych archiwalnych listach, przeglądano sterty starych dokumentów. Wreszcie zastęp kurierów wyruszył w drogę, by wręczyć każdemu zaproszenie.

„Rozwożenie zaproszeń trwało kilka dni. W końcu, półtora tygodnia później, kurierzy jeden po drugim zaczęli powracać do stolicy. Z czterystu dziewięćdziesięciu siedmiu zaproszeń doręczono czterysta dziewięćdziesiąt trzy”. Czterech kurierów nie wróciło, jednego znaleziono zabitego”, dwóch zaginęło. Każda szczytna misja musi się liczyć ze stratami w ludziach, a tu przecież chodziło o pojednanie, o takie pojednanie między narodami, o jakim nikomu się nie śniło. Prócz sułtana oczywiście.

Powołano do życia potężną machinę organizacyjną. Jej trzy podkomisje, ds. hoteli i zajazdów, ds. jadła i napojów oraz ds. przedstawień muzycznych, miały szczególnie dużo pracy. Dokładnie kontrolowano świeżość mięsa i sosów, jakość tłuszczów, miodu, daktyli. Jakiegoś dostawcę przykładnie ukarano. Groza wisiała w powietrzu.

Niełatwo też miała podkomisja polityczna i protokularna. Decyzje o tym, kto ma gdzie siedzieć przy stole obrad zmieniały się za każdym razem, gdy znaleziono w archiwach jakieś historyczne przeciwskazania do posadzenia jednego obok drugiego. W podkomisjach toczyły się wewnętrzne walki na śmierć i życie, a jej członkowie nie mieli ze sobą nic wspólnego prócz zleconych przez Centralną Komisję zadań. Nikt się z nikim nie przyjaźnił, knowano intrygi, walczono o wpływy.

Uczta pojednania to niewątpliwie wielkie przedsięwzięcie. Można się będzie na nim dorobić lub zrobić zawrotną karierę. Jednocześnie wielka odpowiedzialność podkomisarzy wiązała się z ryzykiem podpadnięcia Centralnej Komisji. Praca była wyczerpująca i stresująca. Ludzie żyli przygotowaniami. Czy byli wśród nich tacy, którzy wierzyli w pojednanie?

Nadszedł wreszcie świąteczny dzień, w który miano się pojednać. Zjechali goście. Wszędzie czuło się podniosłą atmosferę. Do czasu… Puenta opowiadania? Gdy władca mówi o pojednaniu nie wierz mu. Na pewno ma w tym jakiś interes lub knuje podstęp.

Foto: flickr.com / qdrips

Ismail Kadare, „Uczta pojednania” w: Ismail Kadare, Ślepy ferman, Pogranicze, Sejny 2010.