Po ogłoszeniu radosnej nowiny pasterzom „aniołowie odeszli od nich do nieba” (Łk 2,15). Jednak w tradycyjnych szopkach (chyba nie bez przyczyny) umieszcza się ich, gdy adorują, muzykują i śpiewają nowonarodzonemu Dziecku. Z kolei „pasterze mówili między sobą: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił” (Łk 2,15). Pasterze są ludźmi wiary (podobnie jak Maryja). Uwierzyli, nim zdążyli zobaczyć. „To, co teraz zobaczą oczyma ciała, jest już niemal zbyteczne wobec tego, co wcześniej zdążyli poznać oczyma wiary. Wszystko, co zobaczą oczyma ciała, będzie jedynie potwierdzeniem tego, co intuicyjnie ujrzeli oczyma wiary” (I. Gargano).

„Udali się też pośpiesznie i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę” (Łk 2,16). Pasterze pobiegli do Betlejem z pośpiechem, podobnie jak Maryja z Jezusem do Elżbiety. Zapewne towarzyszyła im ludzka ciekawość, ale także podekscytowanie i radość z usłyszanej nowiny oraz świadomość, że pierwsi ujrzą Zbawiciela. „Którzy chrześcijanie okazują dziś pośpiech, gdy w grę wchodzą sprawy Boże? Jeśli coś zasługuje na pośpiech – to właśnie sprawy Boże, i to chce nam z pewnością przekazać bez słów także ewangelista” (Benedykt XVI).

Po odnalezieniu groty betlejemskiej, paterze ujrzeli to, co wcześniej przepowiedział im anioł. „Znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę” (Łk 2,16). Znak, który zobaczyli, potwierdził wcześniejszą zapowiedź. Jednakże wymagał od nich wiary. Był bowiem równocześnie, jak stwierdził Benedykt XVI, nie-znakiem: „Nie jest to «znak» w tym sensie, że chwała Boża stała się widzialna, żeby można jednocześnie powiedzieć: to jest prawdziwie Pan świata. Nic z tych rzeczy. W tym sensie znak jest jednocześnie nie-znakiem: ubóstwo Boga jest Jego rzeczywistym znakiem. Jednakże dla pasterzy, którzy na swych pastwiskach ujrzeli blask światła Bożego, ten znak jest wystarczający. Ich widzenie ma źródło wewnątrz”.

Pasterze nie tylko pierwsi adorowali Nowonarodzonego, ale również byli Jego świadkami i wysłannikami, w pewnym sensie byli więc pierwszymi „chrześcijanami” i misjonarzami. „Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli” (Łk 2,17-18).  „Fakt, że radosną nowinę usłyszeli pierwsi pasterze, nie powinien dziwić: to po prostu wyraźna zapowiedź przyszłej postawy Jezusa, który nawiedzając ubogich, celników i grzeszników miał niesłychanie irytować i oburzać konformistów swojej epoki” (B. Maggioni). Świadectwo pasterzy jest proste, a zarazem pełne dynamizmu i wiary. Wynika z doświadczenia, podobnie jak późniejsze świadectwo świętego Jana: „[To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się: myśmy je widzieli, o nim zaświadczamy i oznajmiamy wam” (1 J 1,1-2). Takie świadectwo wywołuje oddźwięk. Wszyscy, do których dociera, dziwią się. Dobra nowina zaczyna krążyć po okolicy i obejmować szersze kręgi, zgodnie ze starożytną maksymą: Bonum est diffusivum sui – „właściwością dobra jest to, że samo się rozprzestrzenia”.

Inaczej  w adoracji uczestniczy Maryja. Malarze przedstawiają ją zazwyczaj pogrążoną w modlitwie na klęczkach, w pokorze, milczeniu, skupieniu, kontemplacji. Podobnie sugeruje Łukasz: „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Maryja kontemplowała w sercu i strzegła wszystkie sprawy, których była świadkiem (gr. rhemata), strzegła słowa, które stało się faktem. „Czasownikiem użytym przez Maryję jest syn-tereo – oznacza on troskliwe strzeżenie. Nie chodzi zatem o zwykłe strzeżenie, ale o strzeżenie pełne troki, tak jak mama strzeże swego dziecka w łonie. Jest tu zatem konotacja delikatności, troskliwości, czułości, charakterystyczna dla mamy, która broni swego dziecka nawet przed najlżejszym podmuchem wiatru, aby nawet taki najmniejszy powiew nie zakłócił jego spokoju” (I. Gargano).

Maryja strzegła swego skarbu w sercu, czyli w centralnym miejscu swego jestestwa, ale angażowała również umysł, medytowała nad nim. Wiele spraw było jeszcze dla Niej zakrytych, ale nie odrzucała ich, „kołysała” w sobie, przepracowywała. Użyty w tekście grecki czasownik symballo może oznaczać „naradzać się, rozważać, przypuszczać, dyskutować, a także «macerować», jak wówczas gdy „zamyka się w naczyniu różne zioła i przechowuje, dopóki nie ulegną maceracji i nie dadzą jednolitego i intensywnego zapachu” (I. Gargano). Rozważanie Maryi wskazuje więc, że Jej postawa nie jest bierna ani bezwolna, „tak jakby przechowywało się choćby nawet z największą troską, drogocenną rzecz w muzeum. Jest zachowywaniem czynnym i żywym, które łączy i konfrontuje jedną rzecz z drugą, (…) starając się zrozumieć głęboką spójnię, kierunek i prawdę spraw, które mogłyby wydawać się niespójne, a nawet sprzeczne ze sobą” (B. Maggioni). Maryja „gromadziła różne wspomnienia z życia Jezusa, zestawiała swoją wiedzę o Nim i wiadomości otrzymane od pasterzy z tym, co widziała, a na tej podstawie próbowała wytłumaczyć sobie niejasności” (F. Mickiewicz).  Starała się zrozumieć paradoks: z jednej strony wielkość, chwałę Boga (por. J 1,14), a z drugiej prostotę, ubóstwo, zwyczajność Jego narodzin na ziemi.

Podczas owych rozważań serce Maryi zapewne pałało, jak serca dwóch uczniów w drodze do Emaus (Łk 24,32). „Maryja w Betlejem zachowuje się podobnie jak w rodzinnym Nazarecie. Pozwala, aby Słowo zajęło Jej serce. Ona nie dywaguje, nie roztrząsa jedynie w głowie znaczenia słów. Dialoguje ze Słowem w sercu! Pozwala, aby Słowo Ją rozpaliło wewnętrznie. Serce Maryi pała. Ona potrafi ogrzać nim zimną stajnię. Przy Maryi Jezusowi nigdy nie było zimno. Trzeba pozwolić Słowu rozpalić w naszym sercu ognisko, przy którym mógłby ogrzać się Bóg i każdy, kto się do nas zbliża. Kiedy nie dopuszczamy słowa Bożego do serca, ale zostawiamy je za zamkniętymi drzwiami naszych intelektualnych rozważań, wtedy Bogu jest zimno w naszym życiu. Bóg cierpi z zimna, gdy pozostawiamy Go samego na zewnątrz serca. Woli serce, w którym panuje stajenny barłóg, ale otwarte, niż serce wyłożone pałacowymi marmurami, ale zamknięte” (K. Wons).

Pytania do refleksji:

  • Czego dotyczy twój pośpiech?
  • Jakie dobro emanuje z twojej osoby? Czym „zarażasz” innych?
  • Jakim świadkiem Nowonarodzonego jesteś dziś?
  • Co „wrzucasz” do swego serca?
  • Czy potrafisz reflektować nad ważnymi wydarzeniami twojego życia, jak Maryja?
  • Która postawa jest ci bliższa: pasterzy wielbiących Boga, Maryi rozważającej i kontemplującej Słowo, czy tych, którzy jedynie się dziwią?
  • W jakich okolicznościach pała twoje serce?