(fot. BostonCatholic/ Flickr.com/ CC)

(fot. BostonCatholic/ Flickr.com/ CC)

Osoby przyjeżdżające do jezuickich domów rekolekcyjnych z zamiarem odbycia Ćwiczeń duchownych mają różne oczekiwania związane z rekolekcjami. Po pierwsze, poprzez pogłębioną i przedłużoną modlitwę osobistą pragną zbliżyć się do Boga. Po drugie, chcą uporządkować swoje życie.

Często też na ignacjańskie Ćwiczenia zgłaszają się osoby borykające się z różnego rodzaju problemami rodzinnymi, zawodowymi czy osobistymi lub przeżywające trudności w życiu duchowym. Czując swoją bezradność w radzeniu sobie z tymi problemami, szukają rozwiązania poprzez pogłębiony kontakt z Bogiem właśnie w czasie rekolekcji.

Rekolekcyjne porządkowanie życia

Słowo „rekolekcje” niektórzy wywodzą od łacińskiego colere – „uprawiać ziemię”. Przyjmując ten źródłosłów, trzeba by konsekwentnie tłumaczyć recolere jako „ponowne uprawianie ziemi”. Tylko gleba uprawiana i pielęgnowana przynosi plony. Pozostawiona odłogiem wcześniej czy później zarasta chwastami. Zbieramy z ziemi to, co wcześniej na niej zasadziliśmy i o co dbaliśmy. Piszę o tym, ponieważ zasada ta dotyczy także wymiaru duchowego. Kryzys duchowy zaczyna się od stopniowej rezygnacji z modlitwy. Zarzucając modlitwę, powoli tracimy głębszy kontakt z Bogiem, z sobą samym i innymi ludźmi. Rekolekcje mogą więc stać się czasem ponownego porządkowania życia, gleby ludzkiego serca. Właśnie tak niektórzy tłumaczą słowo recolectio – jako ponowne zebranie w całość tego, co zostało rozproszone.

Dokonuje się to poprzez nawiązywanie intensywnego, regularnego kontaktu z Bogiem. Wszystkie działania, które to umożliwiają, możemy nazwać modlitwą. Św. Ignacy Loyola sugeruje na wstępie Ćwiczeń duchownych, że nawiązywanie kontaktu z Bogiem może dokonywać się nie tylko przez to, co powszechnie uważamy za modlitwę, ale także poprzez wszelkie inne działania, które przemieniają człowieka duchowo:

„Pod tym mianem ćwiczenia duchowe rozumie się wszelki sposób odprawiania rachunku sumienia, rozmyślania, kontemplacji, modlitwy ustnej i myślnej i inne działania duchowe, jak o tym będzie dalej mowa. Albowiem jak przechadzka, marsz i bieg są ćwiczeniami cielesnymi, tak podobnie ćwiczeniami duchowymi nazywa się wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu – do szukania i znalezienia woli Bożej w takim uporządkowaniu swego życia, żeby służyło dla dobra i zbawienia duszy” (Ćd 1).

Wśród osób wybierających rekolekcje jako formę odnowienia swej więzi z Bogiem panuje często przekonanie, że modlitwa rekolekcyjna ogranicza się do medytacji, Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu oraz rachunku sumienia. A przecież pozostaje jeszcze wiele innych działań: rozmowa rekolekcyjna, spacer, konferencja, posiłki, wprowadzenia do medytacji oraz wszelkie inne czynności związane z codziennym funkcjonowaniem, jak chociażby pomoc przy zmywaniu i wycieraniu naczyń. Czym zatem tak naprawdę jest modlitwa w czasie rekolekcji ignacjańskich?

Uprzywilejowane miejsce modlitwy

Odprawianie Ćwiczeń w domu rekolekcyjnym stawia rekolektanta na pozycji zdecydowanie bardziej uprzywilejowanej i korzystnej w porównaniu z jego codziennością. Oto bowiem zdecydował się on pozostawić na kilka dni wszelkie swoje zajęcia i obowiązki oraz związany z nimi pośpiech, postanowił wyłączyć telefon komórkowy, zrezygnował z kontaktu z najbliższymi, wszedł w obszar samotności. Nie przeszkadza w tym wcale odprawianie rekolekcji w grupie, ponieważ panuje w niej milczenie, a rekolektanci zachęcani są do niekontaktowania się między sobą.

W czasie rekolekcji nie muszą też troszczyć się o sprawy, o które trzeba zadbać pośród codzienności. Każdego dnia rekolekcji spotykają się z towarzyszącym im w Ćwiczeniach kierownikiem duchowym, który pomaga im przyjrzeć się, jak radzą sobie z proponowaną na rekolekcjach metodą modlitwy osobistej oraz czy modlitwę odnoszą do swego życia. Ponadto rekolektanci mają czas na spacer i odpoczynek fizyczny. Wszystko to stwarza komfortowe warunki zewnętrzne pomocne do wejścia w klimat modlitwy.

Powrót do codzienności po kilku dniach odosobnienia w domu rekolekcyjnym może być niezwykle trudny nawet wówczas, gdy w rekolektancie dokonało się nawrócenie. Rekolektanci wiążą ogromne nadzieje z nauką takich form modlitwy, jak medytacja, rachunek sumienia i kontemplacja. Gdy wracają do domu, często próbują przenieść je wprost do swej codzienności, bez odpowiedniej adaptacji. Opuszczają dom rekolekcyjny nierzadko w stanie euforii, zapału i gorliwości, przeceniając swoje „modlitewne siły”. Wydaje się im, że skoro mogli modlić się w ośrodku rekolekcyjnym, nic nie stoi na przeszkodzie, by podobnie intensywnie modlić się w codzienności. Zdaniem wielu wszystko jest przecież kwestią woli i wysiłku.

Pamiętam reakcję pewnej rekolektantki, która dwa dni po zakończeniu rekolekcji przysłała mi dramatycznego maila: „Mówił ojciec w konferencji na zakończenie rekolekcji, że dobre samopoczucie po rekolekcjach mija po jakichś dwóch tygodniach. U mnie minęło po półtora dnia. Czuję, jakby nic się nie zmieniło, jakbym powróciła na stare tory swego życia”.

Czy możliwe jest przeniesienie modlitwy rekolekcyjnej do swojej codzienności, by nie powracać „na stare tory swego życia”?

Zycie-Duchowe/ Dariusz Michalski SJ (ur. 1970), rekolekcjonista w Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej w Gdyni. Współpracuje z ruchem Spotkania Małżeńskie./ RED.

CDN