Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata…? Mt 7, 1 – 5
Bóg ma czyste oko. Żadnej drzazgi, żadnej belki. Jego patrzenie jest czyste, Jego serce ma prostą intencję – kochać. Wszystko, co myśli, wypowiada, robi – jednym jest, jest miłością. Dlatego kiedy naród wybrany grzeszy i popada w niewolę, Bóg ostrzega go przez proroków i wszystkich „widzących” (2 Krl 17,5-8.13-15a.18). Oni widzieli, bo z łaski Boga patrzyli na rzeczywistość Jego oczami.
Ja zaś wiele zajmuję się osądzaniem, ocenianiem rzeczywistości, ludzi, a nawet Boga. W tej postawie jednak zobaczyłem, co się za tym może kryć. Po pierwsze, kiedy osądzam, to zachowuję się jak ktoś, kto „wie”, a nawet „wie lepiej”. To tworzy dystans wobec bliźnich, jakbym chciał powiedzieć: „ja taki nie jestem”. Przecież coś podobnego mówił faryzeusz, który w świątyni się modlił z celnikiem, patrząc na tego drugiego z dezaprobatą i osądem.
Tworzy to pozorną „wyższość” wobec tego, którego osądzam. Wyższość czyniącą ze mnie kogoś „jak Bóg”. Powtarza się sytuacja z raju, gdzie naszym rodzicom został wsączony ten jad „będziecie jak Bóg”. Izrael odpada od Boga i skłania się ku bożkom, za co idzie w niewolę, bo Bóg może być tylko jeden, a nasze serce nie znosi pustki. Jeśli więc nie Bóg jest moim Bogiem, to musi nim być bożek. Albo, albo. Izrael nie słuchał i uczynił swój kark twardym, tzn. nie zginał się przed Bogiem, nie uznawał Go jako Stwórcy i Pana. W konsekwencji nie ma z Bogiem żadnej relacji, zostaje zerwana.
Czy da się nie osądzać? Nasz umysł to kocha: analizuje, wyciąga wnioski, ocenia, osądza… Jednak dwie rzeczy zobaczyłem jako trudności. Jedna – by oddzielić fakty od mojej interpretacji, by umieć nazwać rzeczy po imieniu, a nie robić z mojej interpretacji „prawdy”. To tylko moje zdanie. Dla Jezusa było to jasne: „Niech wasza mowa będzie: tak, tak, nie, nie. A co nadto jest…”, no właśnie, może to co jest nadto, jest osądem? A druga trudność? Być może trudno mi nie osądzać, ale pytanie, jaki to jest osąd. Czy naprawdę na wzór Jezusa? Bo przecież o to chodzi w moim życiu, by wszystko było w nim podobne do Niego. A osąd Jezusa dokonuje się na krzyżu i brzmi: „Ojcze, przebacz im…” Czy mój osąd jest potępiający, czy miłosierny i przebaczający? To mój wybór. Nic innego jak miłosierdzie (względem siebie i innych), oczyszcza moje patrzenie i sprawia, że ostatecznie to Bóg wyciąga z mojego oka wszelką belkę.