W historii szeroko rozumianej muzyki rozrywkowej mieliśmy wykonawców, którzy byli/są aktywni przez dziesiątki lat, koncertując na całym świecie i nagrywając kolejne znakomite albumy. Znamy też artystów, którzy przez całą swoją karierę wypuścili tylko jeden przebój, dzięki któremu zostali zapamiętani. Trudno powiedzieć jak będzie w przypadku MOA. Osobiście, życzę im jak najlepiej. Jak by nie było, warto zatrzymać się nad ich pierwszą piosenką – jak dotąd jedyną, którą można znaleźć w sieci.

Ile udźwignie niebo to prosta, momentami jakby nieporadna, lecz mimo to (dzięki temu?) urzekająca refleksja nad życiem. Podmiot liryczny patrzy na nie w perspektywie spotkania z Tym, przed którym każdemu przyjdzie kiedyś snuć swoją opowieść:

Gdy przyjdzie czas opowieść snuć
Ze wszystkich sił odnajdę Cię
Bezpieczny mróz otulił już
Samotny las rozdartych drzew
Tak długo będą w ciszy trwać
Dopóki zima odda świat

Nikogo nie trzeba przekonywać, że wokół nas panuje duchowa zima. Od globalnej niesprawiedliwości społecznej i wojen, przez dramatyczne podziały polityczne w naszej ojczyźnie, przebiegające nieraz boleśnie przez środek rodzin i wspólnot, aż po osobiste kryzysy i problemy każdego z nas. Jak wobec tego ma postąpić człowiek, którego dotyka całe to zło?
Jedna możliwość, to próba wywołania rewolucji, na skutek której udałoby się ustanowić niebo na ziemi. Historia pokazuje jednak, że takie próby zawsze kończą się dramatycznie. Pozostaje drugie rozwiązanie – to, które proponuje podmiot liryczny:

Gdy przyjdzie czas opowiem Mu
Nie było łatwo wiosną być
Każdemu płacić przyszło tu
By zmienić ziemię w dywan pstry
By drzewa mogły dalej być
Dopóki świat będzie chciał żyć

Autorka narracji jest przekonana, że trzeba samemu stać się wiosną. Na czym miałoby to polegać? Może na wprowadzaniu odrobiny ciepła w tę cząstkę świata, w którą jest się akurat wrzuconym? Może na rezygnacji z obnoszenia się ze swoim zdaniem, jeśli rani ono innych? Czasem może po prostu na spędzeniu bezinteresownie kilku chwil z Drugim…?
Jednak nie jest takie proste. To wszystko działa zwykle o tyle, o ile życie układa się nam jako tako. W momentach życiowych dramatów, ciężkiego strapienia, w chwilach kiedy wszystko wali się na głowę, takie życie może wydawać się jakąś utopią. Wtedy pozostaje modlitwa. Jak ostatnia deska ratunku. Czasami mówi się, lekko pogardliwie: Jak trwoga to do Boga. Czy jednak jest w tym coś złego? Jasne, że ideałem jest życie w nieustannej bliskości Pana Boga. Ale jeśli nie potrafimy tak żyć, to nie jest żadną hańbą biec do Boga w chwilach kryzysu i prosić o jakiekolwiek wsparcie. Wręcz przeciwnie. To ważna umiejętność odkrywania Boga bliskiego-mimo-wszystko, współczującego, dającego nadzieję…

Jak dużo niebo może znieść gdy modlę się? (…) Czy moje łzy udźwignie też?
– pyta nasza narratorka, jakby nie dowierzając do końca, że Pan Bóg się nie męczy swoim byciem miłosiernym wobec nas, swoją dobrocią. Tymczasem właśnie na tym polega Dobra Nowina.

W nieco innym kontekście, lecz dotykając istoty tego zagadnienia, Prorok Izajasz pisze:

Czemu mówisz, Jakubie,
i ty, Izraelu, powtarzasz:
„Zakryta jest moja droga przed Panem
i prawo me przed Bogiem przeoczone?”
Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał?
Pan – to Bóg wieczny,
Stwórca krańców ziemi.
On się nie męczy ani nie nuży,
Jego mądrość jest niezgłębiona.
On dodaje mocy zmęczonemu
i pomnaża siły omdlałego.
Chłopcy się męczą i nużą,
chwieją się słabnąc młodzieńcy,
lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły,
otrzymują skrzydła jak orły:
biegną bez zmęczenia,
bez znużenia idą (Iz 40,27-31)

Piosenka jest napisana, zaaranżowana i zagrana zgrabnie i ze świeżością. Wokalistka zespołu Marta Fitowska, śpiewając z urzekającą, dziewczęcą manierą w głosie, sprawia, że nawet te fragmenty, do których od strony tekstu można by się próbować przyczepić, jako do pozostawiających nieco do życzenia, stają się przekonujące. Co więcej – całość przekazu jest tak spójna i dobra, że nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Warto pozwolić sobie na chwilę kontemplacji i refleksji nad tą piosenką – żeby każdy kolejny rozdział naszej własnej opowieści był coraz głębszy i piękniejszy…