Byłam w Brańszczyku popołudniu, ale czułam się niepokorna i zagubiona. Moje życie nie jest łatwe, przez cały czas dźwigam ciężar, cierpienie i ból, które są dla mnie bardzo ciężkim krzyżem. Zaniosłam ten ciężar do Pana Jezusa…
Trzeciego dnia podczas medytacji stopniowo Pan Jezus zaczął przychodzić do mojego serca. Codziennie rozmawiałam z kierownikiem duchowym i mówiłam mu, że czuję, że Bóg codziennie daje mi inny plan. Po rozmowie czułam się radośniejsza, że Bóg dał mi życie miłością i kontaktem z Panem Bogiem.
W piątek, dzień przed wyjazdem, miałam techniczne problemy z wózkiem i nie mogłam na nim pojechać do kaplicy. Byłam bardzo smutna, w oczach łzy, bo bardzo pragnęłam uczestniczyć we Mszy świętej i bałam się, że nie będę w stanie dostać się do kaplicy.
W pewnej chwili poczułam, że Pan Jezus pociesza mnie i mówi, że mogę iść do kaplicy na własnych nogach. Czułam jakby ktoś mnie popychał. Gdy Emilka, moja opiekunka, przyszła do pokoju, poprosiłam ją, by pomogła mi wstać i by mnie podtrzymywała. Dzięki jej pomocy, ufając Panu Jezusowi, udało mi się dojść do kaplicy. Czułam jakby to sam Pan Jezus mnie prowadził. Byłam ogromnie szczęśliwa i dziękowałam w sercu Jezusowi.
Jestem szczęśliwa, że Pan Jezus pozwolił mi pojechać na te rekolekcje i moje serce przepełnia wdzięczność dla Niego. Dziękuję Ci Panie Jezu, że mogłam poczuć się blisko Ciebie i za to, że dałeś mi wspaniałego kierownika duchowego. Cieszę się, że Bóg czuwa nade mną i wie, co jest dobre dla mnie. Trwam przy Panu Bogu bardzo silną wiarą, modlę się do Niego i rozmawiam z Nim w sercu czując miłość.
„Panie Jezu, Ty wiesz, że Cię kocham, daj dużo łask błogosławieństwa Bożego dla ojca Darka za pięknie prowadzone rekolekcje w Brańszczyku, pani Kasi za wspaniałe organizowanie, pani Danucie za piękny śpiew i grę na gitarze, dużo łask dla chorych, cierpiących, opiekunów i sióstr zakonnych.
Elżbieta Cielniak