Jezus był znakomitym nauczycielem. Potrafił skupić uwagę swoich słuchaczy i na dobrą sprawę niepotrzebne mu były do tego nawet cuda, o których już pisałem we wpisie „skąd On to ma?”. Jedną z technik, których używał, było ujmowanie nauczania w zwięzłych, ale jednocześnie przesadnych i paradoksalnych porównaniach.

Dlaczego Jezus mówi o „belce w oku” (Mt 7,4-5) czy „grzebaniu umarłych przez samych umarłych” (Mt 8,22)? Czyżby nie wiedział, że belka się w oku nie zmieści, a umarli nie mogą już nic uczynić? Jezus używa tych przesadnych porównań, aby wstrząsnąć swoimi słuchaczami, obudzić ich, przebudzić myślenie. Bo i przecież nawrócenie nie polegało na odbyciu z Jezusem wspólnej pobożnej pielgrzymki przez Galileę do Jerozolimy, ale właśnie na zmianie myślenia*, wewnętrznej przemianie, która pociągała za sobą przemianę zewnętrzną, czyli zmianę działania.

Z tej perspektywy inaczej możemy spojrzeć na jedno z ciekawszych porównań, które przez wieki spędzało kaznodziejom i komentatorom sen z powiek. Mowa oczywiście o bogaczach, którym jest tak trudno dostąpić zbawienia, jak wielbłądowi przejść przez ucho igielne (Mt 19,24). Dziś już wiemy, że w Jerozolimie nie było żadnej bramy o nazwie „ucho igielne”, a całe związane z tym opowiadanie zostało pobożnie zmyślone i przekazane potomnym. Współczesne badania nad tekstem uświadomiły nam, że mogło dojść do błędu podczas przepisywania manuskryptów w trakcie dyktowania ich skrybom**. Już tłumaczę. Słowo „wielbłąd” to po grecku kamilos, natomiast lina/sznur to kamelos. Różnią je tylko litery jota i eta, i tę właśnie ostatnią zaczęto z czasem czytać jako „i”, tak te dwa słowa stały się homofonami. Stąd pomyłka. Jednak nie tak duża. Liny w tym czasie i na tych szerokościach geograficznych wykonywano z… wielbłądziego włosa***. Biorąc jednak pod uwagę to, że Jezus miał w zwyczaju używanie paradoksalnych porównań, nie byłoby niczym osobliwym, gdyby ów „wielbłąd” rzeczywiście padł z jego ust. Choć lina byłaby pięknym, harmonijnym porównaniem, bo przecież wśród słuchaczy Jezusa byli również rybacy, którzy dobrze wiedzieli jak grube mogą być liny i sznury, to jednak mówienie o wielbłądzie mogło skuteczniej przykuć ich uwagę.

Słuchacze Jezusa mogli być zdumieni dwukrotnie (jak się okaże trzykrotnie). Za pierwszym razem słysząc to paradoksalne porównanie, już mniej istotne czy związane z liną czy wielbłądem. Chyba większym zaskoczeniem mogło być dla nich to, że Jezus zakwestionował w ten sposób zbawienie ludzi bogatych, ponieważ powszechnie uważano, że bogactwo było wynikiem Bożej łaski, Bożego błogosławieństwa i Bożej przychylności. Stąd nie dziwi nas ich przerażenie i szybkie pytanie: „któż więc może być zbawiony?” (Mt 19,25). I znów. Jezus robi „mętlik” w głowie swoich słuchaczy wychodząc od paradoksalnego porównania, by dojść do punktu zwrotnego swojej wypowiedzi: „u ludzi to niemożliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19,26). I tu właśnie następuje trzecie zaskoczenie.

W tej krótkiej wypowiedzi Jezus każe swoim uczniom przemyśleć to, jak rozumieli zbawienie, następnie to, kto mógłby je otrzymać, od kogo je tak naprawdę ma, by na końcu uświadomić sobie, że dla każdego jest otwarta furtka, bo nie ma takiej ludzkiej historii, z którą Bóg nie mógłby sobie nie poradzić. Wystarczy mu niewielkie otwarcie ze strony człowieka, taka mała dziurka, jak w tej igle, na której może bardziej się warto skupić niż na wielbłądzie (a może linie?). Z tymi ostatnimi bowiem poradzić musi sobie Bóg.

* od greckiego czasownika μετανοεω (metanoeo), które dosłownie oznacza „przemieniać umysł/myślenie”, a które tłumaczymy na język polski jako „nawracać się”.
** aby przyspieszyć tworzenie nowych kopii pism, dyktowano kilku skrybom na raz tekst do przepisania.
*** i język aramejski, w którym najprawdopodobniej przemawiał Jezus, nam nie pomoże, gdyż po aramejsku na „sznur” i „wielbłąd” było to samo słowo, gml.

 

 

Na zdjęciu widok na Nuuk (Grenlandia) i jego okolice.