Przygotowując się do zapowiedzianego na ten rok poświęcenia Narodu polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, proponujemy lekturę homilii wygłoszonej w 1972 roku przez Sługę Bożego o. Pedro Arrupe SJ.

Tajemnica Serca Jezusa

Obecny czas w Kościele zdaje się przypominać zamęt, jaki zdarza się od czasu do czasu podczas wstrząsów sejsmicznych czy gwałtownych erupcji wulkanu wyrzucającego lawę. Istotnie, ludzkie instytucje podlegają prawom mutacji, które często manifestują się gwałtownym drżeniem tej ludzkiej ziemi, jaką jest nasza psychologia.

W świetle wiary i w wizji Bożej miłości – perspektywie właściwiej tym, którzy dają się przenikać dobrocią Bożą zawartą w tajemnicy Serca Chrystusa – taki zamęt nabiera bardzo głębokiego znaczenia: albowiem chodzi tu o ten ogień, który weryfikuje jakość każdego dzieła, jak uczy nas św. Paweł pisząc o pracy apostolskiej, że „jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę” (1 Kor 3,13-14).

To w tej głębi miłości, symbolizowanej przez Serce Chrystusa, odnajdujemy stabilność i pogodę ducha Bożego, tego „Motor immobilis”, który manifestuje się często w tchnieniu pod którym piętrzą się wody (por. Wj 15,8) i w gwałtownym powiewie Pięćdziesiątnicy.

To jest to skrzypienie istoty stworzonej, zbyt ciasnej, by zmieścić w sobie potęgę nieskończonej miłości, której poruszenia w sobie odczuwa. Posłuchajmy św. Jana od Krzyża:

O żywy płomieniu miłości,
Jak czule rani siła żaru twego
Środka mej duszy najgłębsze istności!
Bo nie masz w sobie już bólu żadnego!
Skończ już! – jeśli to zgodne z twym pragnieniem!
Zerwij zasłonę tym słodkim zderzeniem! (Dzieła, Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 1998, s. 719).

Ta Boża miłość prowadzi nas do najważniejszego doświadczenia życia, źródła prawdziwego postępu ludzkości, do porządku różniącego się bardzo od doświadczeń świata technologii przekonanego, że wszystko, co człowiek doświadcza, da się zamknąć w próbówce w laboratorium lub zmieścić na szkiełku mikroskopu, że największym dokonaniem ludzkości jest podbój kosmosu i lądowanie na Księżycu albo też rozbiciu atomu.

Jakże bardzo to wszystko różni się od głębokiego doświadczenia, w którym (mówi znowu św. Jan od Krzyża) „to i jeszcze więcej, niż można wyrazić, otrzymuje dusza w tym czasie, gdy się rozpala w niej płomień miłości” (tamże, s. 728).

Jakże błądzi świat starając się pozbawić treści każde ludzkie doświadczenie, szukając zaspokojenia nawet w raju narkotyków, nie wiedząc, że ogromnym doświadczeniem, jakiego szuka i jedynym, jakie jest w stanie go zaspokoić jest to, które znajduje się „w głębi”, w centrum, do którego nie da się dotrzeć inaczej jak duchem.

W noc pełną szczęścia błogiego,
Pośród ciemności, gdzie mnie nikt nie dojrzał,
Jam nie widziała niczego,
Nie miałam wodza ni światła innego
Ponad ten ogień, co w sercu mym gorzał (tamże s. 142).

W blasku tego wewnętrznego światła również i my zrozumiemy te wersety z „Drogi na Górę Karmel” św. Jana od Krzyża:

By dojść do smakowania wszystkiego,
nie chciej smakować czegoś w niczym.
By dojść do posiadania wszystkiego,
nie chciej posiadać czegoś w niczym…
By dojść do tego, czym nie jesteś,
Musisz iść przez to, czym nie jesteś (tamże s. 183).

Wydaje się to sprzeczne i takie pozostanie jeśli nie spojrzymy na to w logice miłości Chrystusa. Ta pozornie bolesna ofiara z siebie prowadzi do akceptacji oraz do posiadania wszystkiego i do przedsmaku chwały Chrystusa Zmartwychwstałego.

Objawienie Serca Jezusa stało się jednym z największych darów, jaki otrzymaliśmy od Pana w całej historii Kościoła. Niemniej jednak człowiek ma skłonność do zbyt łatwego zatrzymywania się na tym, co praktyczne i zewnętrzne. Zapomina, że Pan oczekuje od nas przede wszystkim serca, w którym to nasze czyny mają swoje właściwe źródło.

Kult Najświętszego Serca, sam w sobie wspaniały, nierzadko jest dzisiaj przyjmowany z rezerwą. A to dlatego, że nie jest przedstawiany w swoim całkowitym radykalizmie pełnego oddania się miłości. Czasem myli się to co akcydensowe z tym, co istotne, a to co sentymentalne, folklorystyczne i kiczowate miesza się z prawdziwym symbolem nieskończonej miłości, czy nawet z samą osobą Chrystusa.

Bądźmy pewni, że nawet pośród tego pomieszania pojęć, tej „ikonoklastycznej demityzacji”, prawdziwe wartości pozostają: i że dzisiejsza krytyka kultu Serca Pana Jezusa czy alergiczne wręcz reakcje na samo określenie „Serce Jezusa” są niczym innym jak postawą niezgody na panującą przesadę. Poprzez taką postawę próbuje się wyeliminować wielkie wartości tylko dlatego, że są pokryte zewnętrzną formą pobożności, jaka nie jest już dziś chętnie przyjmowana.

Nie byłoby czymś nieprzydatnym krótkie nawiązanie do hermeneutyki: jak nie teraz to kiedy mielibyśmy z niej zrobić jakiś użytek? Słowo „serce” jest jednym z tych słów, o którym mówimy, że jest „oryginalne”, ponieważ „przeładowane urokiem, nazbyt pojemne i jednolite” (Rahner). Słowo „serce” jest dzisiaj prawie uniwersalnym symbolem miłości ale prawdziwa miłości zawsze się obroni gdy będzie się ją chciało pomylić z sentymentalizmem.

Nie dajmy się zniechęcić obecnymi trudnościami: rozchmurzmy się raczej w obliczu tej przemijającej zawieruchy, bo jeśli z jednej strony bierze się ona z pewnego braku rozumienia i traktowania rzeczy akcydentalnych jako istotnych, a z drugiej strony z próby wyeliminowania elementów sentymentalnych i folklorystycznych, to nie czyni nic innego jak przyczynia się w wielkim stopniu do wyjaśnienia pojęć i oczyszczenia tego co jest i zawsze będzie istotne.

Jako że miłość braterska jest językiem zrozumiałym przez ludzi i danym od Pana jako autentyczny znak miłości wobec Niego, szybko zdajemy sobie sprawę, że zasadniczy temat tego naszego dwudniowego spotkania dotyka najbardziej wrażliwego zagadnienia dotyczącego sposobu prezentowania dziś światu prawdziwego kultu Serca Pana Jezusa.

Rozeznanie duchowe znaków czasu pozwala nam odkryć w perspektywie horyzontalnej, nawet jeśli jest ona czasem trochę przesadzona, bardzo żywy apel Chrystusa o refleksję nad tym, czy kult Serca naszego Pana rzeczywiście przenika do głębi naszego serca na tyle, byśmy w pełni otworzyli się na Boga i bliźnich.

(Homilia wygłoszona 26 lutego 1972 roku do sióstr zakonnych. Pominięte zostały akapity adresowane do konkretnej grupy sióstr obecnych podczas celebracji)

Tłumaczenie: Wojciech Żmudziński SJ
Fragmenty dzieł św. Jana od Krzyża w przekładzie o. Bernarda Smyraka OCD.