Czy kolędy, które głoszą Ewangelię, prawdę o Jezusie, można śpiewać inaczej, uwspółcześniać, aranżować na jazzowo, popowo, czy bluesowo?
Oczywiście znajdziemy entuzjastów takiego podejścia, które chce być bliżej dzisiejszego młodego pokolenia. Patrząc na trendy obecnie panujące w muzyce, oprócz całkowicie nowych stylów pojawiają się kompozytorzy, którzy klasyczne utwory Mozarta, czy Vivaldiego przerabiają na brzmiące bardziej współcześnie. Dlatego coraz częściej słyszymy obok sekcji smyczkowej szklane brzmienia elektronicznych przyrządów, a na scenie stoi pulpit z laptopem. Nie każdemu to się spodoba, ale entuzjaści powiedzą: „nareszcie”. Podobno kiedy dziesięć lat temu zrobiono ankietę wśród młodych katolików w USA na temat ich uczestnictwa we Mszy Świętej, najczęstszym powodem dla którego ankietowani decydowali się na pozostanie w domu był dźwięk organów.
Po drugiej stronie są fani brzmienia klasycznego. Dla nich z kolei, brzmienie organów kościelnych jest szczytem muzycznego gustu i często doświadczają wielkich emocji kiedy taka muzyka jest grana. Możemy sobie wyobrazić co przeżywają, kiedy Mozart jest „unowocześniony” nutką brzemienia elektronicznego, lub kiedy słyszą w kościele uderzenia cajonu.
Wydaje się, że Papież Franciszek próbuje pogodzić obie te wrażliwości poprzez zaproszenie nowej muzyki do kościoła podkreślając, że musi ona służyć modlitwie, prowadzić do Boga, co oznacza ni mniej ni więcej to, że musi to być muzyka piękna.
W programie Bliżej Nieba na te i inne zagadnienia odpowiadają Pani Darii Kazuła ojciec Rafał Kobyliński SJ i ojciec Paweł Sawiak SJ – jezuici pracujący w Bydgoszczy.