– Nie chcę być sławny ani bogaty. Nie chcę być jak Robert Lewandowski czy Kamil Stoch. Nie chcę być najlepszy, najszybszy, najinteligentniejszy – mówi sześciolatek do swojej mamy.

– To jaki chciałbyś być – pyta mama.

– Chcę być jak mój tato.

Podobać się to nie tylko wydawać się komuś miłym i atrakcyjnym. To nie kwestia zasługiwania na czyjeś uznanie. Podobać się to upodabniać się do osoby, którą kochamy. Również podobanie się Bogu polega na stawaniu się podobnym do Niego. By chcieć się do kogoś upodabniać, trzeba być tym kimś zafascynowanym. Czy Bóg cię fascynuje?

W małżeństwie, najlepszą drogą, by upodabniać się do Boga, jest podobanie się swojemu współmałżonkowi. Podobanie się po bożemu to szukanie dobra kochanej osoby, a nie własnych korzyści. Szukanie nie pochlebstw i czci, uznania i poklasku, lecz odgadywanie pragnień współmałżonka, ukochanej siostry lub brata, i realizowanie ich. Czy wiesz, czego pragnie twoja żona, twój mąż? Czy wychodzisz tym pragnieniom naprzeciw?

Bóg kocha wszystkich, ale nie wszyscy mu się podobają. Nie wszystko, co robimy jest miłe Bogu. Podobało się Bogu, że Salomon prosił go o mądrość, a nie o bogactwo, o mądrość a nie o długie życie. Wiemy także z Biblii, że milsza Bogu jest nasza wdzięczność niż ponoszone przez nas ofiary. Aby wiedzieć, co jest Bogu miłe trzeba być z Nim w relacji i wsłuchać się w Jego słowa, przeglądać się w Biblii jak w zwierciadle.

Czy podobasz się Panu? Warto w codziennym rachunku sumienia pytać się, co się Bogu dziś we mnie podobało, co miało wartość w Jego oczach? Co mogę uczynić, by bardziej być podobnym do Boga, który przyszedł służyć, a nie by Mu służono? Czy gdybym zrobił selfie z Panem Bogiem, odnalazłbym jakieś ślady Bożego miłosierdzia na mojej twarzy?

Foto: flickr.com/Lori Thantos